Autor Redakcja• 3 sierpnia, 2024• 21:25• Sport, Żeglarstwo

Maja Dziarnowska ósmą zawodniczką igrzysk olimpijskich, Paweł Tarnowski dziesiątym. „Nie poszło mi tak, jakbym chciał”.

HomeSport, ŻeglarstwoMaja Dziarnowska ósmą zawodniczką igrzysk olimpijskich, Paweł Tarnowski dziesiątym. „Nie poszło mi tak, jakbym chciał”.

Koniec marzeń o medalu olimpijskim w Marsylii w klasie IQFOiL. Zarówno Maja Dziarnowska jak i Paweł Tarnowski (oboje Sopocki Klub Żeglarski) nie przechodzą do półfinału i kończą zmagania olimpijskie odpowiednio na 8 i 10 miejscu. Za nami również półmetek wyścigów kwalifikacyjnych w klasie ILCA.

Karolina Sołtaniuk/nowezagle.pl – informuje z Marsylii:

Maja Dziarnowska olimpijski występ zakończyła na ósmej lokacie. Polka żeglowała bardzo dobrze od początku do samego końca w różnorodnych warunkach wiatrowych i ma powody do dumy.

Całe igrzyska szło mi dobrze tak naprawdę. Myślę, że sam udział w finale już jest znakiem, że naprawdę dobrze tu pływałam. A dzisiaj, cóż, chciało się więcej. Na pewno dobrze wystartowałam, to co widziałam na akwenie, to egzekwowałam, płynęłam z wiodącą grupą, byłam w dobrym mentalnym nastawieniu, wierzyłam, że to ja mogę przejść do półfinału i było to możliwe, ale tak się niestety nie poukładało. Tak się po prostu wydarzyło, to jest właśnie żeglarstwo, taki jest nasz sport. Te osoby Chinka i Peruwianka z ostatnich miejsc po prostu odjechały w inną stronę, tam dostały lepszy wiatr, wyprzedziły całą grupę pływającą i przeszły do półfinału. Myślę, że na moje możliwości, na to co widziałam, to zrobiłam maksa. Jesteśmy zależni od wiatru, a wiatr czasem płata figle i tak się po prostu wydarzyło – komentuje na gorąco Maja Dziarnowska.

Lekkie rozczarowanie i zawód z pewnością odczuwa Paweł Tarnowski, który był pretendentem do zdobycia medalu w klasie IQFOiL. Polak po nieudanym starcie w ćwierćfinale z czwartego miejsca spadł na dziesiątą pozycję. Przez cały tydzień regat utrzymywał się w ścisłej czołówce stawki.

Nie nie poszło mi tak, jakbym chciał. Chciałem zrobić trochę spokojniejszy start, bo bałem się, że będą falstarty, że będzie zbyt ciasno przy faworyzującym końcu linii startu, ale teraz już wiem, że było to zbyt bezpieczne podejście. Liczyłem na to, że zawodnicy nie dojadą do górnej boi i tam chciałem zaatakować. Wydawało mi się, że zbyt szybko zrobili zwrot, wcześniej tą trasę przepłynąłem kilka razy przed wyścigiem, i nie wiem, przeliczyłem się. To jest taki błąd, który w tym stresie kosztował mnie stratę kolejnego miejsca. Za mało agresywnie pojechałem, ale bałem się tej agresywności, bo wiem, jak to czasem może się skończyć. To nie byłem ja dzisiaj, nie wiem, dlaczego – podsumowuje niezadowolony Paweł Tarnowski.

Wiem, że bardzo równo pływałem w tych regatach, ja nad tym pracuję długo, ale czasami usypiam za bardzo ten pazur, a myślę, że trzeba go pielęgnować i szczycić się, tym, że jest się zawodnikiem agresywnym, bo to jednak w tym sporcie jest wskazane. Skończył się pierwszy mój w życiu cykl olimpijski, teraz trzeba odpocząć, zobaczyć się z żoną, synkiem, którym bardzo dziękuję. Uważam, że to jest sukces bycie tutaj, walka o czołowe miejsca do samego końca i to jest też ich sukces, a niestety ze względu na mój błąd nie dało nam się cieszyć awansem do półfinału czy medalami, o których zawsze się marzy – dodaje Tarnowski.

Występ Tarnowskiego podsumował także trener Pawła, Przemek Miarczyński – brązowy medalista w klasie RS:X z Londynu 2012.

Ostatni wyścig, to może troszeczkę złe założenia Pawła na sam start. Mógł atakować już od startu ale wybrał bezpieczniejsze wyjście żeby nie zrobić falstartu. Podjął taką decyzję, chciał wystartować bezpieczniej i później na trasie walczyć. Na halsowce mógł jeszcze podjąć atak podkładając się pod zawodników po lewej stronie trasy jednak zdecydował się popłynąć dalej co niestety zwiększyło stratę. Wyścig finałowy jest tak krótki i zawahania kosztują dużo – podsumowuje decyzje zawodnika Miarczyński.

Walczył do końca, dał z siebie wszystko, miał super regaty, ale się skończyło jak skończyło, to jest sport. Paweł liczył na więcej, takie też były nasze założenia i to było do zrobienia. Zawodnicy są blisko siebie i drobne błędy wpłynęły na wynik. Myślę, że jest rozczarowany wynikiem – dodaje.

Dla Pawła jak i Mai igrzyska olimpijskie są debiutem w ich sportowej karierze. Sopocianie o start w imprezie czterolecia walczyli przez długi czas. W poprzedniej kampanii o bilet do Tokio Paweł rywalizował z Piotrem Myszką, który swój występ zakończył na czwartym miejscu, zaś Maja na nowo pokochała windsurfing po zmianie klasy z RS:X na IQFOiL’a.

To jest wyjątkowa impreza i atmosfera jest zupełnie inna niż w normalnych zawodach, jest dużo kibiców. Zainteresowanie mediów, mnóstwo przepisów, które mogą nam dać wyjątkowe punkty i jest to dość stresująca sytuacja dla zawodnika, który jest przyzwyczajony, że sam sobie pływa i sam ze sobą radzi – opowiada Dziarnowska.

Czekałam na igrzyska bardzo długo, tak naprawdę razem z klasą IQFOiL zaczęłam realnie wierzyć, że to mogę być ja. Tego nie da się opisać, z perspektywy zawodnika to są takie emocje i taka duma, że tu jestem, ale też odpowiedzialność za wykonanie roboty, która nie tylko jest moja, a także wszystkich, którzy pracują na sukces: PZŻ, cały sztab szkoleniowy. To jest też ogromna robota logistyczna, żeby nas tu doprowadzić, moja robota to tak naprawdę wykończenie tych całych ich wysiłków – dodaje.

Za nami również półmetek serii kwalifikacyjnej w klasie ILCA. W dzisiejszych silnowiatrowych warunkach lepiej poradziła sobie Agata Barwińska, która awansowała kolejne miejsca wyżej. Polka dzisiaj przypłynęła jeden wyścig na 6 lokacie i po sześciu wyścigach plasuje się na 21. pozycji. Michał Krasodomski żegluje równo i jest 40.