Reklama

Autor 02:29 Testy i prezentacje

Fountaine Pajot 45: czas na Elbę [TEST]

Najnowszy katamaran Fountaine Pajot zaprezentowany został jesienią 2019 roku i do złudzenia przypomina inne modele tej marki. Różni się od pozostałych braci wielkością i nazwą, która tradycyjnie w wielokadłubowcach z tej stoczni pochodzi od nazwy znanej wyspy. Foutaine Pajot 45 nazywa się Elba, mierzy 45 stóp, czyli ponad 13 m długości i rozmiarem idealnie wpasowuje się w potrzeby czarterowego i armatorskiego rynku, przynajmniej tego sprzed koronawirusa.

Tekst Wojciech Barszczowski
Zdjęcia Fountaine Pajot – Gilles Martin-Raget

Każdy z czterech największych graczy na rynku katamaranów turystycznych stara się utrzymać charakterystyczną stylistykę całej linii swoich modeli. Także stocznia Fountaine Pajot, mająca swą siedzibę juz od ponad 40 lat w La Rochelle we Francji dba o to, żeby, niezależnie od wielkości, wszystkie jej katamarany były podobne. I tak jest z nowym FP 45 Elba – nieznacznie tylko odbiega swa linią od pozostałych modeli producenta, różniąc się od nich tylko proporcjami i detalami. Mieliśmy wyjątkową okazję, by przetestować pierwszy egzemplarz tej jednostki.

Projekt i konstrukcja

Za zewnętrzne kształty Elby i pozostałych katamaranów FP odpowiada renomowane biuro projektowe Berret-Racoupeau Yacht Design. Designerzy tej firmy zaproponowali oryginalny kształt nadbudówki z dużymi przyciemnianymi szybami o lekkim pochyleniu, dużymi nawisami nad nimi, jak również trapezowe okienka w burtach, lekką linię wznoszącego się daszku i smukły, ponad
18-metrowy maszt. Nie tylko naszym zdaniem tak narysowane katamarany są przyjazne dla oka
i pomimo gabarytów mają przyjemne proporcje i harmonijną stylistykę.

Na deku

Z reguły opisy pokładów zaczynamy od rufy. Wynika to z faktu, że zazwyczaj tą drogą na nie wchodzimy, rejestrując już pierwsze wrażenia. Tak było i teraz – weszliśmy na FP45 przez małe półplatformy wieńczące obydwa pływaki. Jeśli nie zamówi się opcjonalnie dostępnej ruchomej platformy rufowej montowanej pomiędzy pływakami, to te występy stanowią zupełnie przyjemnie miejsce do relaksu. Na lewym zamontowano ułatwiającą decyzję o wejściu do wody odchylaną drabinkę kąpielową. Wspomniana opuszczana do wody platforma pomiędzy kadłubami może służyć jako kąpielowy podest lub do transportu pontonu.

Kiedy po dwóch schodkach wejdziemy do kokpitu, natrafimy przede wszystkim na komplet kanap – długą na pawęży i krótsze wokół drewnianego stołu, a także dodatkową, szeroką leżankę po prawej stronie. Obok tej pawężowej znalazło się miejsce na mały postument z blatem, do którego można zamontować kuchenkę lub grilla. Taki układ nie jest już nowością, ale dobrze się sprawdza.

Ładne teakowe schodki pomiędzy prawą kanapą-leżanką a wejściem do salonu prowadzą do sterówki, pod którą stoi łatwo dostępna lodówka. Do sterówki można też wejść z zewnątrz, z prawego półpokładu, także po schodkach. Wszystkie liny są doprowadzone do tego miejsca i obsługiwane przy pomocy kabestanów, opcjonalnie elektrycznych. Konsola sterownicza może być wyposażona niemal we wszystkie dostępne elementy nautycznego osprzętu elektronicznego. Na sternika i osobę towarzyszącą czeka tu także wygodne dwuosobowe siedzisko.

Ze sterówki po kilku schodkach wchodzi się jeszcze na flybridge z bardzo dużą kanapą w kształcie litery “C” i szerokimi materacami. Na tylnej części dachu, za prowadnicą szotów grota, przygotowano miejsce na zamontowanie fotoogniw. Bardzo dobre wrażenie robi wykończenie wszystkich elementów oraz detali na pokładzie, nawet uchwyty do napoi zaprojektowane zostały w oryginalnym kształcie i wykonane z eleganckiego teaku.

Szerokie półpokłady umożliwiają bezpieczne przejście na pokład dziobowy. Większa część pokładu dziobowego zrobiona jest tradycyjnie z siatki, ale nie brakuje też laminatowej konstrukcji usztywniającej pomiędzy pływakami, służącej załodze jako twarde miejsce do wypoczynku i relaksu, wyłożone materacami. Pokłady dziobowe obu pływaków połączono belką usztywnioną czymś w rodzaju poprzecznego delfiniaka. Do jej górnej części mocuje się sztywny sztag, a z przodu zamocowano bukszpryt do mocowania żagla Code 0. Na dziobach obu pływaków zamontowano drewniane ławeczki.

W środku

Testowany egzemplarz nr 1 wykonany został w wersji armatorskiej, trzykabinowej, z jedną dużą kabiną w lewym pływaku i dwiema kajutami gościnnymi – każda z własną łazienką – w prawym. Istnieje oczywiście możliwość zamówienia go w innej zabudowie – z dwiema kabinami z dedykowanymi łazienkami w każdym z kadłubów.

Do wnętrza jachtu wchodzi się przez dwuskrzydłowe drzwi suwane, zajmujące mniej więcej 1/3 szerokości przegrody pomiędzy kokpitem a salonem. Pozostała część tej “ścianki” to dwuskrzydłowe odsuwane okno. Po rozsunięciu ruchomych elementów uzyskujemy jedną wielką przestrzeń socjalną, idealną do wspólnego spędzania czasu. Lewą stronę salonu na całej długości zajmuje kambuz przedzielony w połowie zejściówką do kabiny armatorskiej. Po prawej stronie postawiono lodówko-zamrażarkę, nad którą umieszczono m.in. piekarnik, kilka przyrządów kontrolnych do urządzeń jachtowych i… mapnik do prowadzenia podstawowej nawigacji. Jest to przemyślana decyzja projektantów, chodziło im bowiem o to, by nawigator miał z wnętrza dobry kontakt ze sternikiem.

Imponujące wrażenie robi przednia część salonu, składająca się przede wszystkim z kanapy w kształcie litery “C” okalającej stół. Dodatkowo jej lewą stronę da się przekształcić w szezlong ze stolikiem, w którym przewidziano miejsce na tablet – to doskonałe stanowisko także do wypoczynku dla dzieci.

Tuż za kanapą przejść można po schodkach do lewego pływaka, w którym projektanci umieścili kabinę armatorską. Jej tylną część zajmuje sypialnia, a przednią duża łazienka ustawiona wzdłuż i wyposażona w designerską kabinę prysznicową z oddzielnym WC na samym przedzie.

Po przeciwnej stronie jachtu, w prawym pływaku na załogę czekają dwie kabiny gościnne. Obie są mniej więcej podobnej wielkości, przy czym ta rufowa robi korzystniejsze wrażenie. Jest w niej jaśniej za sprawą dużego okna w tylnej części, dziobowa bowiem ma tylko okienka boczne. W obu pomieszczeniach zamontowano luki sufitowe, dodatkowo poprawiające wentylację. Obie łazienki dedykowane tym kabinom są w pełni wyposażone i wygodne. Łóżka w kajutach są duże (205 cm szerokości) i ulokowane wzdłuż osi jachtu. Imponuje też wysokość stania we wszystkich pomieszczeniach: w mesie i kambuzie wynosi aż 210 cm, a w części mieszkalnej około 200 cm.

Napęd

Maszt Fountaine’a Pajota 45 usztywniony został jedną parą want głównych oraz dwiema parami salingów z olinowaniem diamentowym, czyli tak, jak większość aktualnie produkowanych katamaranów turystycznych. Szoty foka prowadzone są przez wózki suwane po szynach dość wąsko osadzonych względem osi jednostki. Talia grota mocowana jest do wózka na prowadnicy poprzecznej z tyłu nadbudówki – to rozwiązanie ma taką samą liczbę zwolenników jak i przeciwników, więc nie podlega ocenie. Szoty grota poprowadzono w taki sposób, że ich koniec dochodzi do sterówki, na kabestan i stoper tuż przed sternikiem. Większość olinowania ruchomego trafia w to miejsce, dzięki czemu sternik ma łatwy dostęp do wszystkich “sznurków” niezbędnych do operowania takielunkiem. Sztag mocowany jest na sztywno razem z rolerem foka do belki łączącej oba pływaki na dziobie. Do postawienia dodatkowych żagli, takich jak Code 0 czy genaker, służy mały bukszpryt zamocowany od przodu tej belki.

Wrażenia z pływania

Katamaran Fountaine Pajot 45 testowaliśmy w Portugalii, w delcie rzeki Sado. W trakcie żeglowania trzeba było uwzględniać występujący na rzece prąd, a nasze pomiary, dokonywane przez GPS, nie do końca oddają faktyczne możliwości jednostki. Elbę testowaliśmy przy wietrze 6 do 12 w wiejącym od brzegu z kierunku NNE, a więc często zmieniającym kierunek. To nie wpłynęło jednak na odczucia jak dobrze FP 45 spisuje się pod względem nautycznym. Nawet pomiary lekko wypaczone prądem wskazują, że to jacht, który zupełnie przyzwoicie radzi sobie pod żaglami. Bez problemów osiągaliśmy prędkości 6 – 7 w w kursie na wiatr, o pół węzła więcej w półwietrze i około 5 – 6 w z wiatrem. Kąt martwy wynosi nieco mniej niż 120 stopni, co także jest bardzo przyzwoitym wynikiem w tych warunkach, choć wydaje się nawet, że w tym przypadku prąd morski nieznacznie pomniejszył realne możliwości. FP45 prowadził się lekko, z minimalną i naszym zdaniem pożądaną tendencją do nawietrzności. Bardzo dobrym pomysłem są też duże okna w dachu nadbudówki, dzięki którym można z wnętrza doglądać postawionych żagli.

Ocena końcowa

Elbę produkuje stocznia założona i prowadzona przez żeglarzy. Panowie Pajot i Fountaine, czyli wicemistrz olimpijski z 1972 r. z Kilonii (w klasie FD) oraz mer La Rochelle, także świetnym żeglarz, wiedzą jak stworzyć katamaran. FP 45 sprawdził się nautycznie, także precyzja wykonania detali jest jego mocną stroną. Bardzo wysoko oceniamy Elbę także za rozplanowanie pokładu i wnętrza, oferowany komfort i oryginalną, ładną linię burt, pokładu i nadbudówki. To katamaran, na którym także żeglowanie sprawia przyjemność! Jedyną jego wadą jest właściwie chyba tylko czas oczekiwania – przed pandemią stocznia przyjmowała zamówienia na koniec 2021 roku.

Fountaine Pajot 45 DANE TECHNICZNE

długość kadłubów13,45 m
szerokość7,55 m
zanurzenie1,20 m
wysokość masztu nad KLW21,61 m
masa14 021 kg
zbiornik wody700 l
zbiornik paliwa470 l
powierzchnia żagli124 m2
silnik standard/opcja2 x Volvo Penta D2 40 KM/60 KM
liczba kabin3-4
liczba miejsc do spania6-8
projektantBerret-Racoupeau Yacht Design
cenabrak danych
kategoriaCE A12/B12/C18/D22
więcej www.yachtsandyachting.pl
(Visited 1 048 times, 1 visits today)
Tagi: , , , Last modified: 15 stycznia, 2023

Partnerzy serwisu

Zamknij