Jedną z głośniejszych fuzji w branży jachtów żaglowych było połączenie sił dwóch wielkich stoczni z La Rochelle – Fountaine Pajot i Dufour. Pierwszym jachtem stworzonym w ramach tak powstałej grupy jest Dufour 390 Grand Large – efektowny morski jacht turystyczny, który przy relatywnie niewielkiej długości ma dawać poczucie żeglowania jednostką klasy premium. Czy taki efekt został osiągnięty?
Tekst Wojciech Barszczowski
Zdjęcia materiały firmowe i archiwum Dominika Życkiego
Jedną z głośniejszych fuzji w branży jachtów żaglowych było połączenie sił dwóch wielkich stoczni z La Rochelle – Fountaine Pajot i Dufoura. Pierwszą jednostką stworzoną w ramach tak powstałej grupy jest Dufour 390 Grand Large – efektowny morski jacht turystyczny, który przy relatywnie niewielkiej długości ma dawać poczucie żeglowania jednostką klasy premium. Czy zatem taki efekt został osiągnięty?
Historia stoczni Dufour sięga 1964 roku, kiedy Micheal Dufour, zafascynowany możliwościami technologicznymi laminatów poliestrowych, wszystkie swoje oszczędności oraz spory kredyt przeznaczył na rozpoczęcie produkcji jachtów turystycznych z tego nowatorskiego wówczas materiału. Biznes okazał się strzałem w dziesiątkę, a sukces Dufoura zainspirował potem pozostałych producentów do przechodzenia na nową technologię budowy łodzi. Na początku lat dwutysięcznych wielka i dobrze już osadzona na rynku stocznia Dufour Yachts podjęła współpracę z biurem projektowym znakomitego włoskiego projektanta – Umberto Felci wprowadził nową jakość stylistyczną i zaczął optymalizować kształty kadłubów pod względem nautycznym.
Dufour 390 Grand Large jest kolejnym jachtem powstałym w wyniku tej współpracy, po ponad 15 latach jej trwania. Biorąc to pod uwagę, właściwie już na pierwszy rzut oka widać, że Fountaine Pajot wsparł stocznię Dufour głownie w kwestiach organizacyjnych – najnowsza jednostka wyraźnie nawiązuje bowiem swymi kształtami do dufourów poprzednich generacji. Widać też, że to, co do tej pory było dobre, jest kontynuowane.
Proporcje kadłuba o szerokiej rufie, pionowych burtach i dziobnicy wyraźnie wskazują na zamiar zapewnienia maksimum przestrzeni wewnątrz i stabilności podczas żeglugi, bez pogorszenia parametrów nautycznych. Biorąc pod uwagę fakt, że stosunek długości do szerokości wynosi nieco poniżej 3, trudno uwierzyć, że projektantom udało się uzyskać tak smukłą jego linię.
Projekt i konstrukcja
Efektowne walory wizualne uzyskano przede wszystkim, umiejętnie umieszczając sześć podłużnych prostokątnych świetlików w burtach, po trzy na stronę, jak również podłużne recesy i wreszcie łamane poszycie tuż nad linią wodną. Dynamiczne kształty nadbudówki oraz bukszpryt jeszcze poprawiają ten efekt.
Rufę Dufoura wieńczy odchylana platforma, na którą zejście ułatwiają wysuwane automatycznie schodki umiejscowione po prawej stronie jachtu.
To właśnie przez fragment pawęży na prawej burcie przechodzi się na platformę, po podniesieniu fragmentu siedziska. Pozostała część rufowej części kokpitu została zabudowana dwiema bakistami, które za niewielką dopłatą mogą być zabudowane grillem, zlewozmywakiem i schowkiem na butlę z gazem. Najłatwiej obsłużyć je, stojąc na odchylonej platformie. To rozwiązanie zaczerpnięte z jednostek typu premium ma szansę sprawdzić się i podnieść poziom wygody na mniejszych łodziach.
Zaskoczyło mnie trochę to, że projektanci z biura pana Felci ograniczyli się do jednej płetwy sterowej – przy tak szerokich jachtach często stosuje się jednak dwa stery. Przyznaję, że duża jej smukłość i długość zapowiadały raczej bezproblemową kontrolę nad jachtem w szerokim zakresie sytuacji, ale sprawność jednej z dwóch płetw umieszczonych po bokach dna jest w przechyle większa. Fakt, że przy słabych wiatrach z kolei przewagą ma jedna płetwa, więc widocznie na takie warunki optymalizowano łódź.
Na deku
Z pozoru pokład Dufoura 390 GL wydaje się taki jak na innych nowoczesnych jachtach – pozbawiono go zbędnych wystających elementów, luki pokładowe zamontowano na płask, a kołnierz łączenia deku z kadłubem stanowi zgrabny i skuteczny stopreling zapobiegający ześlizgnięciu stóp w przechyle. Jednak znalazłem na nim coś wyjątkowego – wodoszczelne, dyskretne LED-y wstawione w różnych miejscach na pokładzie i w kokpicie, dające przyjemną atmosferę po zmroku i zapobiegające potknięciom podczas nocnych wacht. Gdyby połączyć je z teakiem, którym opcjonalnie można wyłożyć cały pokład, dałoby to jeszcze wspanialszy efekt!
Szersze niż na innych jachtach są natomiast półpokłady, dające komfort przechodzenia po jachcie.
Kokpit ma tradycyjny układ w swej przedniej części, gdzie na dach nadbudówki doprowadzono wszystkie liny poza szotami, co oznacza, że żeby je obsłużyć, sternik potrzebuje wsparcia drugiej osoby. Natomiast w pobliże obydwu szeroko rozstawionych postumentów sterowych doprowadzono szoty, obsługiwane na zamontowanym tuż obok kabestanie i stoperach. Pomiędzy kołami sterowymi pozostawiono wygodne szerokie przejście środkiem kokpitu. W drodze do fałów lub do zejściówki bezproblemowo omija się centralnie umieszczony solidny szeroki stół ze składanymi teakowymi blatami, a jednocześnie odległość stołu od ław kokpitowych pozwala załodze zaprzeć się o niego nogami w przechyle. Bardzo wysoko oceniamy komunikację w kokpicie i ergonomię tej części jachtu.
W środku
Od lat bardzo wysoko oceniamy także stylistykę wnętrz dufourów. Minimalistyczny elegancki design modelu 390 GL oparty w testowanym egzemplarzu na klasycznym połączeniu białych elementów z niezbyt ciemnymi gatunkami drewna, oklein i tapicerki jest dla nas dowodem na to, że w tym zakresie nic się nie zmieniło. Do tego środek tego Dufoura ma kilka ciekawych i jednocześnie praktycznych rozwiązań. Stolik nawigacyjny zamontowany został na dwóch pionowych szynach zamontowanych w ściankę, dzięki czemu może po obniżeniu na wysokość kanapy posłużyć jako wydłużenie tego mebla do pełnej długości – wtedy miejsce to zamienia się w leżankę lub nawet koję.
Inne ciekawe rozwiązania to na przykład osłonka podsufitowych LED-ów tworząca jednocześnie handreling podsufitowy. Otwarcie drzwiczek szafki kuchennej powoduje z kolei automatyczne wysunięcie koszy do segregowania odpadków.
Pozostałe cechy wnętrza nie są już tak oryginalne i wymienię je w dużym skrócie: dostęp do lodówki zapewniony zarówno z góry, jak i z boku, duża wysokość stania (blisko 2 m w całym salonie i kabinach) “piwniczka” na wino pod podłogą, mnóstwo zamykanych szafek i schowków, magnesy utrzymujące drzwi, wysokiej klasy baterie i umywalki w kambuzie i toaletach, dyskretne podświetlenie.
Oświetlenie główne oparto na sufitowych i ściennych LED-ach, natomiast dyskretne stanowią taśmy i pojedyncze żarówki LED rozmieszczone w różnych miejscach. Wentylacja i doświetlenie światłem naturalnym także są atutami tej jednostki. Ocena stylistyki wykończenia predestynuje 390-kę do wnętrz klasy premium.
Przyglądaliśmy się dłużej precyzji dopasowania elementów wnętrza, mając na uwadze często spotykaną sytuację, że firmy przechodzące restrukturyzację nie zawsze są w stanie dopilnować jakości. Połączenia są precyzyjne i wydawały się trwałe, ale to już czas pokaże, czy tak faktycznie jest. Jedyne miejsce wymagające natychmiastowej poprawy to moim zdaniem niedopasowana osłona sufitowa w miejscu styku pięty masztu z pilersem. Inny, bardziej miękki i elastyczny materiał lepiej sprawdziłby się w tym miejscu.
I teraz najważniejsze – Dufour 390 GL może mieć dwie lub trzy kabiny oraz dwie lub trzy toalety. W zależności od ich liczby kambuz mieści się na prawej lub lewej burcie. Egzemplarz testowany miał trzy kajuty i dwie łazienki, co pozwoliło wygospodarować duży kambuz w kształcie litery “L” po prawej stronie jachtu, tuż przy zejściówce. W wersji najbardziej czarterowej, z trzema toaletami, kuchnię jachtową przekłada się na lewą stronę i prostuje – długi blat rozciągnięty jest wówczas wzdłuż burty.
Napęd
Już od poprzedniej generacji noki bomów wszystkich chyba dufourów znajdują się wyżej niż okucia przy maszcie – to daje charakterystyczny kształt takielunku z ukośnym drzewcem wyróżniający jednostki tej marki na tle konkurencji. Choć bom jest podniesiony w pozycji żeglugowej, można go jednak opuścić topenantą w dół w celu na przykład ułatwienia schowania grota do lazy jacka.
Innymi rzadziej spotykanymi rozwiązaniami zastosowanymi w tym modelu są: regulowany talią achtersztag i wózek szotów grota na dachu nadbudówki. Natomiast samozwrotny fok coraz częściej staje się standardem w większości modeli, miał go też egzemplarz testowany. Pozostawiono w nim jednak na półpokładach wózki foka standardowego, można więc w miarę łatwo zastosować żagiel klasyczny.
Poza tym maszt, aluminiowy Z-Spars usztywniony dwoma piętrami salingów, oraz żagle nie różnią się od tych w innych jachtach. Do bukszprytu można łatwo podłączyć Code 0, dostępny w ramach wyposażenia opcjonalnego.
Gdy wiatru braknie, trzeba uruchomić 40-konny diesel Volvo Penta z przekładnią saildrive, przy czym najpierw trzeba taki silnik zamówić – w ramach wyposażenia standardowego montowana jest jednostka 30-konna.
Wrażenia z pływania
Test Duforua przeprowadziliśmy w Polsce, wypływając z Jacht Klubu Stoczni Gdańskiej przez Wisłę Śmiałą na Zatokę Gdańską. Żeglowaliśmy w pięć osób, z minimalnym zaprowiantowaniem, prawie bez bagaży, ale z pełnymi zbiornikami. Trafiliśmy na dość wymagające warunki – tego dnia wiało 15 do 21 w z północnego wschodu, a wody Zatoki zdążyły się już trochę rozbujać i fala osiągała nawet 1,5 m wysokości przy sporej długości.
Ponieważ był ciepły letni dzień, podjęliśmy decyzję spróbowania żeglugi na pełnych żaglach. To okazało się strzałem w dziesiątkę. Jacht szedł pod wiatr stabilnie, nieprzesadnie przechylony i cały czas pod pełną kontrolą. Moje obawy związane z jedną płetwą okazały się niepotrzebne, ani razu nie straciliśmy kontroli w przechyle, może też dlatego, że ponaddwutonowy kil skutecznie prostował jednostkę.
Zmierzone prędkości przy tym wietrze przedstawia wykres obok.
Samozwrotny fok znakomicie ułatwiał zwroty na wiatr i żeglowanie bajdewindem, jednak w kursach pełniejszych od półwiatru zaczynał nas hamować. Nie mieliśmy na pokładzie Code 0, a bardzo poprawiłby osiągi w tej pełniejszej żegludze. Tym niemniej żeglując z wiatrem, przy fali zbliżającej się ukośnie od rufy, tył jachtu nie podskakiwał i niewielką kontrą można było łatwo utrzymać go na kursie. To ważne przy długich kursach – autopilot ma ułatwione zadanie, gdy jacht płynie stabilnie kursowo, wtedy bowiem urządzenie zużywa mniej prądu.
Mamy uwagę dotyczącą obsługi tego jachtu. Choć osprzęt rozmieszczono klasycznie – w miejscach, w które sięga się intuicyjnie i bez wysiłku – to dziwna wydaje mi się koncepcja oznaczania poszczególnych lin. Niemal wszystkie były w różnych odcieniach beżu. Na zdjęciach i nawet w realu wygląda to znakomicie, niezwykle estetycznie, zwłaszcza w połączeniu z beżowym kolorem pokrowca lazy jacka. Jednak dla załogi, szczególnie tej mniej doświadczonej, kolory lin są ważne i ułatwiają operowanie nimi w sytuacjach trudnych. Ja też wolę zróżnicowanie kolorów lin, ułatwia to później szybsze ich rozróżnienie.
40-konny diesel ma lekki nadmiar mocy i wydaje się, że standardowy silnik w zupełności wystarczy w większości sytuacji. Bardzo dobry promień skrętu wynoszący nieco tylko ponad jedną długość kadłuba i dobra skrętność na biegu wstecznym na niewielkiej prędkości sprawiają, że ze steru strumieniowego prawie się nie korzysta podczas parkowania w marinie. Urządzenie to przyda się natomiast w manewrach na małej prędkości, przy silnym bocznym wietrze. Po prostu powierzchnia boczna kadłuba jest całkiem duża i odczuwaliśmy to w praktyce, manewrując w Górkach. Wyciszenie silnika w jachtach dufour zawsze uznawaliśmy za wzorcowe i po teście 390 GL zdania nie zmieniamy.
Podsumowanie
Pomimo trudnych zmian organizacyjnych, dufour pozostał dufourem i jachty tej marki nadal mają w sobie żeglarską duszę, charakyterystyczną oryginalną linię i zupełnie niezłe osiągi nautyczne. Wnętrze wciąż może być wzorem dla wielu i to zarówno pod kątem stylistyki, jak i praktyczności. Pomiary głośności pracy silnika modelu 390 GL też powinny wyznaczać standardy w branży i właściwie wszystkie te cechy dają poczucie żeglowania jachtem z wyższej półki. Znalezione wady tego modelu są drobne i można je usunąć także we własnym zakresie.
Od razu jednak trzeba zaznaczyć, że jeśli Dufour ma dawać poczucie premium, trzeba dokupić opcję teakowych podłóg – są one w tym przypadku niezbędne. Jeśli Fountaine Pajot dalej będzie wspierał Dufour Yachts w kwestiach organizacyjnych, a rynek nie załamie się nagle, nie trzeba się bać obniżenia lotów stoczni w produkcji jachtów nowoczesnych, ładnych, wygodnych i dających przyjemność z żeglowania.
Dufour 390 Grand Large dane techniczne:
długość kadłuba | 11,19 m |
długość całkowita | 11,94 m |
szerokość | 3,99 m |
masa | 7700 kg |
zanurzenie | 1,95 m (opcj. 1,75 m) |
powierzchnia żagli podst. | 66,5 m2 |
silnik | Volvo Penta 30 KM (opcj. 40 KM) |
kategoria CE | A |
projektant | Felci Yacht Design |
cena | brak danych |