Czternaście lat temu bezdomni ze schroniska w Ursusie, założonego i prowadzonego przez kamilianina ojca Bogusława Palecznego, zaproponowali mu, że zbudują jacht i opłyną nim świat. Pomysł spodobał się ojcu Bogusławowi, więc wyłożył na start tej nietypowej akcji swoje oszczędności, które uciułał w USA, grając po plebaniach i kościołach niemal całych Stanów z wyjątkiem Alaski.
Tekst i zdjęcia Jerzy Pieśniewski
Chrzest 17-metrowego stalowego szkunera gaflowego nastąpił w porcie żerańskim w Warszawie tuż przy śluzie w drugą sobotę czerwca. Było uroczyście i zarazem rozrywkowo, jak to podczas chrztu. Jacht chrzciła, tradycyjnie rozbijając butelkę szampana o burtę, żona kapitana Waldemara Rzeźnickiego – Anna.
Nieprzypadkowy to wybór matki chrzestnej. Doprowadzenie budowy do szczęśliwego finału to zasługa jej męża, kapitana Waldemara Rzeźnickiego. Przez 14 lat organizował i koordynował pracę bezdomnych i wolontariuszy, zdobywał sponsorów i sympatyków akcji. W domu bywał przelotnie. I to wszystko za pensje….1200 zł miesięcznie.
Plany stalowego kecza przekazał nieodpłatnie konstruktor ś.p. Bogdan Małolepszy. Stalową skorupę zespawano w stoczni rzecznej w Płocku.
Przez te 14 lat wielu nie tylko bezdomnych z całej Polski (w sumie ponad 200 osób) udało się nakłonić Waldkowi do bezinteresownej pomocy w dziele budowy. Jej finału nie doczekał niestety inicjator i patron tego przedsięwzięcia ojciec Bogusław Paleczny, opuszczając nasz świat kilka lat temu.
Chrzest wypadł okazale, na miarę wielkości przedsięwzięcia. Uczestniczyli w nim budowniczowie jachtu, jak i wiele znanych postaci ze świata żeglarstwa zaangażowanych w pomoc ekipie budującej „Ojca Bogusława”. Uroczystość w porcie żerańskim wzbogaciły występy artystów tej miary co Natalia Niemen, Zbigniew Sojka czy szantymen Roman Roczeń.
„Ojciec Bogusław” miał spłynąć Wisłą do morza przy wysokim stanie wody rzeki, podczas tzw. „świetojanki”. Wielkiej wody jednak nie ma. Waldkowi Rzeźnickiemu zatem przyjdzie się zmierzyć z jeszcze jednym wyzwaniem: transportem jachtu na barce do Gdańska. A potem morza i oceany stoją otworem.