Reklama

Autor 23:27 Żeglarstwo

Tuż przed startem Ocean Globe Race 2023

Poniżej publikujemy pierwszą relację z Ocean Globe Race 2023 Ondreja Kotaba, Czecha, który znalazł się w załodze legendarnego „Pen Duicka VI” prowadzonego w tych regatach przez Marie Tabarly, córkę słynnego żeglarza. Regaty już wystartowały, ale warto przeczytać o wyjątkowej atmosferze ostatnich dni przed startem.

Tekst: Ondrej Kotab, Marek Zwierz
Zdjęcia: załoga „Pen Duick VI”

Ondrej, na co dzień mieszkający w Nowej Zelandii, bierze udział w dwóch pierwszych etapach regat, z Southampton do Cape Town, a następnie do Auckland. Ma za sobą wiele ciekawych rejsów, jak przejście Cieśniną Magellana czy Przejściem Północno Zachodnim. Teraz wyrusza na spotkanie nowej przygody.

Załoga Pen Duick’a. W środku Marie Tabarly

Ocean Globe Race to regaty w starym stylu bez GPS-ów i na jachtach, które mogły startować w pierwszych załogowych regatach dookoła świata, Whitbread Round the World Race. To powtórka tamtych regat w nowym stylu organizowane przez Dona McIntyre, Australijczyka odpowiedzialnego także za powtórkę Golden Globe Race, samotnych regat non stop dookoła świata. Start nastąpił 10 września. Meta pierwszego etapu w Cape Town.

Relacjonuje Ondrej Kotaba

Do startu Ocean Globe Race (OGR) 2023 pozostało dosłownie kilka godzin, a przygotowania w Southampton w Anglii idą pełną parą. Wszystkie czternaście zgłoszonych jachtów od jakiegoś czasu znajduje się w miejskiej marinie Ocean Village. Wszyscy otrzymali już Zieloną Kartę, czyli pozwolenie na start po kontroli stanu jachtów, sprzętu itp.

Pogoda sprzyja przygotowaniom. Przez ostatnie dwa tygodnie nie padało dużo deszczu, a temperatury zbliżały się czasami do trzydziestu stopni.

W ostatnich dniach sytuacja w porcie jest bardzo podobna u wszystkich jachtów. Większość biorących udział w regatach ma swoje miejsce w jednym z zakątków mariny. Każdego dnia przygotowania przebiegają w podobnym duchu. Zwiedzający spacerują po drewnianych pomostach, aby przyjrzeć się bliżej jednostkom i być może zamienić kilka słów z załogami. Pomiędzy nimi żeglarze pchają wózki pełne różnych materiałów i zaopatrzenia.

Ondrej podczas przygotowań do startu

Wróciły nasze żagle z warsztatu żaglomistrzowskiego. Jeśli grot na dziesięciometrowym jachcie może nieść jedna osoba, to do transportu torby z grotem dwudziestodwumetrowego jachtu potrzebne są co najmniej trzy, a najlepiej cztery osoby ze względu na gabaryty i wagę. Razem ładujemy torbę na wózek i ruszamy na nasze miejsce, ale nasi sąsiedzi z jachtu „Godspeed” są w trakcie demontażu forsztagu. Cienka rura o długości ponad 20 metrów, która naturalnie nie może się złamać ani nawet zgiąć, powoli opada na ziemię i stopniowo jest przejmowana przez ludzi na nabrzeżu. Tworzy się korek. Zostawiamy wózek z grotem i ruszamy pomagać.

Chwilę później z krótkiego rejsu testowego wraca włoski jacht „Translated 9”. Na pokładzie „Pen Duicka VI” nasz nawigator Phillipe szplajsuje nowe szoty i brasy do spinakera. Cumy z włoskiego jachtu lecą w naszą stronę i zaplątują się w pracę Phillipa. Wieje boczny wiatr i „Translated 9” zostaje zepchnięty na lewa burtę australijskiego „Outlaw”. Włosi, a właściwie międzynarodowa załoga, radzą sobie z tym z naszą pomocą i uśmiechem. Nieco później przypływa francuska „Evrika” i oczywiście im też pomagamy przy cumowaniu.

Dzień później nasz “Pen Duick VI” wybiera się na krótką wycieczkę w powietrzu. Zawieszony został pod dźwigiem samojezdnym dla naprawy uszkodzonego generatora, który podczas wyścigu będzie produkował prąd dla naszych akumulatorów. Konieczne były też poprawki farby przeciwporostowej. Po powrocie czeka nas niespodzianka. Uśmiechnięta załoga „Translated 9” zaprasza nas i wszystkich w zasięgu słuchu na kolację. Głośna muzyka i około siedemdziesięciu osób na pokładzie dwudziestometrowej jednostki. Makarony i sałatki podawane są każdemu, kto okaże zainteresowanie. „Translated 9” to wspaniali przyjaciele. Życzymy im szybkiego przybycia do Kapsztadu. Ale oczywiście tylko po nas 🙂

A jaka jest taktyka wyścigowa? Wiele lat temu, gdy miały się rozpocząć regaty OSTAR, w których brał udział także legendarny brytyjski żeglarz Sir Francis Chichester, podobno miała miejsce taka sytuacja: Sir Francis mocował siatki na relingu swojego jachtu „Gipsy Moth”. Jeden z jego rywali przeszedł obok i zapytał: „Do czego służą siatki, sir Francisie?” „No cóż, do łapania latających ryb” – odpowiedział Chichester. Było więc jasne, że Sir Francis popłynie trasą północną.

W tym miejscu należy się kilka słów wyjaśnienia. Wyścig OSTAR przebiegał przez Atlantyk z Anglii do USA. A zawodnicy stanęli przed problemem, czy popłynąć krótszą i bardziej wymagającą trasą północną, czy też wybrać spokojniejszą, cieplejszą i nieco dłuższą trasę południową. Latające ryby występują na południu, więc siatki na „Gypsy Moth” były tylko grą taktyczną. Miały po prostu sprawiać wrażenie, że jeden z faworytów wyścigu, Sir Francis, płynie na południe. W rzeczywistości skierował się na północ i ostatecznie wygrał.

My, a właściwie kapitanowie naszych jachtów, zajmujemy się przeważnie nieco inną kwestią. Mianowicie, gdzie przeprawić się przez równik i gdzie złapać w żagle południowo-wschodni pasat, który popchnie nas w stronę Republiki Południowej Afryki. Tak czy inaczej atmosfera jest bardzo przyjazna i pomiędzy załogami jest o wiele więcej koleżeństwa niż rywalizacji.

Jeśli chcecie, możecie śledzić na żywo trasę wszystkich jachtów, a może trzymajcie kciuki, zaglądając na oceangloberace.com w zakładce na żywo.. Na tej samej stronie znajdziecie listę startujących jednostek, załóg i wiele więcej informacji.

Polecam  także strony: elementerre.earth I mcintyreadventure.com

(Visited 270 times, 1 visits today)
Tagi: , , Last modified: 17 października, 2023

Partnerzy serwisu

Zamknij