Reklama

Autor 03:44 Recenzje, Żeglarstwo

Właśnie zdjąłem z półki: Bernard Moitessier „Długa droga”

Właśnie zdjąłem z półki dwie książki. Ta pierwsza, nieco już sczytana, z wyraźnymi śladami zużycia i nowa, akurat wydana przez Wydawnictwo Nautica. Zaskoczenie, zaszczyt, honor… Jak opisać uczucie, kiedy ma się do zrecenzowania jedną z kultowych książek żeglarskich? Książkę, na której wychowały się pokolenia żeglarzy, która była inspiracją dla młodych ludzi w wielu krajach i nie na jednym kontynencie?

Bernard Moitessier pisząc „Długą drogę” był już nie tylko znanym żeglarzem, ale także znanym autorem. Jego „Włóczęga Mórz Południowych” stała się dla wielu Francuzów biblią cruisingu i inspiracją do wyruszenia w świat. Druga książka, „Pod żaglami wokół Przylądka Horn”, pokazała, że taka logiczna droga jest możliwa.

„Joshua” nie był pierwszym jachtem, który opłynął Przylądek Nieprzejednany, ale nikt wcześniej ani nie opisał tego tak szczegółowo, ani nie pokonał non stop trasy z Tahiti do Alicante, praktycznie przez pół świata. Po tej podróży Francis Chichester wypłynął w swój słynny rejs dookoła świata z jedynym postojem w Sydney. Potem pozostało już tylko jedno wyzwanie dla żeglarzy ich pokroju. Moitessier, jak sam pisał, i tak by tego spróbował, a „Sunday Times” tylko pomógł mu podjąć ostateczną decyzję. Decyzję opłynięcia świata bez zawijania do portu i bez pomocy z zewnątrz.

W 1968 roku brytyjska gazeta „The Sunday Times” ustanowiła nagrodę „Golden Globe” dla pierwszego żeglarza, który pokona tę trasę. Wystartowało ich dziewięciu. Do mety dopłynął jeden – Robin Knox-Johnston. Po tym rejsie – Sir Robin Knox-Johnston.

Drugim i chyba nawet bardziej sławnym bohaterem tych regat stał się właśnie Barnard Moitessier, który po pokonaniu przylądka Horn zrezygnował z walki i popłynął na swoją ukochaną Polinezję, robiąc kolejne pół okrążenia Ziemi. Bardzo różne są opinie na ten temat, a sam żeglarz twierdził, że uczynił to dla ratowania swojej duszy, dla przerwania wiecznej pogoni za rekordami, dla przerwania wyścigu szczurów. Bardzo niepochlebnie wyraził się o tej decyzji Henryk Jaskuła cytowany w przedmowie nowego wydania „Długiej drogi”. Cóż, inżynier nastawiony na techniczne rozwiązywanie stojących przed nim problemów zawsze będzie miał odmienne zdanie od artysty, wędrownego ptaka oceanów. Tę książkę trzeba przeczytać choćby po to, żeby móc wziąć udział w tej dyskusji.

Co wydarzyło się po wielkim rejsie Moitessiera? W sztormie utracił umiłowanego „Joshuę”, który jednak został uratowany przez jego fanów i teraz jest własnością Muzeum Morskiego w La Rochelle. Żegluje w dalszym ciągu, co umożliwia specjalnie w tym celu utworzona fundacja. Sam mistrz zbudował kolejny stalowy jacht, „Tamata”, na którym żeglował do końca życia.

Powstały jeszcze dwie książki: „Tamata et l’Alliance” oraz „Żagle, dalekie morza, wyspy i laguny”. Motto tej ostatniej: „Jestem obywatelem najpiękniejszego kraju na tej Ziemi. To kraj surowych, ale jasnych praw, wielki i bez granic. Tam nigdy nikt nie obiecuje niczego, czego nie można spełnić i zawsze żyje się dniem dzisiejszym. W tym kraju bez granic, w tym królestwie wiatru, światła i pokoju decydujący głos ma tylko morze.”

Bernard Moitessier zmarł w 1994 roku i został pochowany w Le Bono nad Zatoką Biskajską.

„Długa droga” to książka o żeglarstwie, ale nie o regatach. Książka o życiu swobodnym, wolnym od codziennych zmartwień i kłopotów i chociaż one się pojawiają, to jednak zyskują inny wymiar. To książka dla wszystkich kochających wolność. To książka dla wszystkich żeglarzy. Obowiązkowo.

Bernard Moitessier
„Długa droga”
Wydawnictwo Nautica

Tekst i wideo Marek Zwierz

(Visited 393 times, 1 visits today)
Tagi: , , , , Last modified: 17 listopada, 2020

Partnerzy serwisu

Zamknij