W niedzielę, 19 września w samo południe 23 żeglarzy wystartowało do najtrudniejszych bałtyckich regat – Wielkiej, Żeglarskiej Bitwy o Gotland. To 500 milowy wyścig dla samotników wiodący z Górek Zachodnich wokół Gotlandii i z powrotem na linię startu.
Tekst i zdjęcia Marek Zwierz
Najtrudniejsze regaty na Bałtyku? Przede wszystkim z powodu pogody, która w połowie września najczęściej bywa po prostu nieprzewidywalna. Zresztą tak jest także w tym roku. Start pod falę i silny, chociaż słabnący wiatr. Oczywiście z kierunku, w którym należało by płynąć. Potem zapewne dwa dni flauty i skręt wiatru tak, żeby powrót znów odbywał się pod wiatr, tym razem tężejący do sztormowego. To tylko wstępna prognoza, z którą zapewne nie zgodziłby się meteorolog regat, Juliusz Orlikowski z Politechniki Gdańskiej. Według niego w obecnych warunkach meteorologicznych można być pewnym tylko prognoz krótkoterminowych. W zeszłym roku sytuacja była inna i można było w dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć rozwój pogody na cały tydzień.
Najtrudniejsze regaty na Bałtyku? Także dlatego, że żeglarze płyną sami. Wejście do jakiegokolwiek portu w jakimkolwiek celu jest równoznaczne z wycofaniem się z regat. 500 milowa trasa stawia też przed zawodnikami problem ustalenia planu aktywności i wypoczynku. Takiej trasy nie da się przepłynąć bez zmrużenia oka, tylko na kanapkach i wodzie mineralnej. Określenie czasu przeznaczonego na sen ma na Bałtyku decydujące znaczenie. Głównie ze względów bezpieczeństwa z uwagi na spory ruch statków.
W tym roku wystartowała już 10 edycja tej imprezy, która podobnie do słynnych regat OSTAR, zaczęła się od zakładu dwóch żeglarzy o to, kto pierwszy… Pierwsze regaty zakończyły się remisem. Obaj zawodnicy dopłynęli niemal jednocześnie. Kolejne regaty odbywały się już z komisją sędziowską, a ekipa brzegowa z roku na rok powiększała się. Do dyrektora regat, Krystiana Szypki, dołączali kolejni członkowie zespołu. Następował podział zadań na opiekę nad zawodnikami, kontakty z mediami, organizację wsparcia, produkcję fotograficzną i filmową. Do zawodników dołączyły jachty osłonowe dbające o bezpieczeństwo regatowców podczas trwania Bitwy. W tym roku poza tradycyjnym Kinem Pod Żaglami (dwa filmy dokumentalne o „Almaturach” Wojtka Kaliskiego) był też występ kapeli szantowej „Grupa Trzymająca Ster”.
Wraz z Bitwą rozwijali się też niektórzy jej partnerzy, jak choćby Marina Delphia, obecnie przemianowana na Marinę Przełom. Od początku jachty biorące udział w regatach mogły zatrzymać się przed startem przy gościnnych pomostach Mariny. Tutaj też instalowało się zawsze biuro regat. Z zaniedbanego placu nad basenem z hangarem w nieokreślonym stanie Marina Przełom gospodaruje teraz sporym, odnowionym hangarem, placem, po którym porusza się 20-tonowy travel-lift mogący wyciągać jachty ze specjalnie dla niego obudowanego basenu i planami rozbudowy pomostów cumowniczych.
Jak w tej najtrudniejszej bałtyckiej bitwie prezentują się zawodnicy? W tym roku lista startowa obejmowała 35 jachtów. Ta rekordowa liczba zaowocowała także rekordową ilością jachtów wycofanych jeszcze prze startem – aż 12. Powody były różne, ale przecież w takiej imprezie już samo doprowadzenie łódki na linię startu można uważać za sukces. W ostatniej chwili wycofał się Kamil Baranowski na jachcie „Belfer”. Kamil postanowił nie wyruszać w tak długą trasę z gorączką. Z 22 żeglarzy, którzy pozostali na wodzie, kilku jest już znanych z poprzednich lat. Swój ostatni rejs na „Busy Lizzy” płynie Kuba Marjański, ubiegłoroczny zwycięzca w klasie ORC. Aktualnie w czołówce jest Piotr Falk na „BluesInA”, który w poprzedniej edycji przypłynął najszybciej w czasie bezwzględnym. Na „Blue Horizon” płynie Jacek Chabowski. On jest zawsze w czołówce i nie odpuszcza łatwo. Płyną wielokrotni i bardzo doświadczenie żeglarze jak Aleksandra Emche, Zenon Jankowski, Jerzy Matuszak czy Szymon Kuczyński. Ten ostatni na swoim nowym nabytku, jachcie klasy Figaro One o wdzięcznej nazwie „Hultaj”. Wprawdzie nie jest to jacht nowy, ale o sprawdzonym, dużym potencjale regatowym.
W tym roku nowością jest jeszcze to, że miotani falami i dzwoniący z zimna zębami zawodnicy konkurują z ekspertami w kapciach. Wielka Żeglarska Bitwa o Gotland jest też dostępna w formie gry komputerowej. Można wirtualnie ścigać się wokół Gotlandii w takich samych warunkach wiatrowych, jak realni żeglarze.
Pierwsi żeglarze na mecie są spodziewani między środą a czwartkiem. Ich postępy można śledzić na stronie trackingowej:
na stronie Bitwy:
lub na bitewnym profilu społecznościowym. Będziemy też informowali o rozwoju wydarzeń na trasie, a na razie trzymamy za wszystkich kciuki.