Lubimy Morze Śródziemne. No, może nie wszyscy. Są wśród nas maniacy zimnych mórz i gór lodowych, ale generalnie żeglarze lubią ciepłe wody. Poza sympatyczną temperaturą jest tam jeszcze coś, co szczególnie spotyka się z aplauzem, przede wszystkim turystów i cruiserów. Przewidywalna, łagodna i przyjazna aura, przynajmniej poza okresem huraganów w pasie tropikalnym. Hiszpania, Włochy, Adriatyk, Grecja czy Turcja do tropików się nie zaliczają, więc czy jest czym się przejmować?
PRZECZYTAJ TAKŻE “MeteoZwierzenia”: huragany na Karaibach
Owszem, zdarza się. Mistral, Bora czy Meltemi to wiatry wprawdzie silne, ale przewidywalne i nie kwalifikują się do znamion katastrofy. Ogólnie panuje opinia, że na Śródziemnym jesteśmy bezpieczni. Czyżby?
Ostatnio doszły nas z Grecji straszne wieści o huraganie Ianos. Coś wyjątkowego? Kolejny horror związany ze zmianami klimatu? Może tak, ale niekoniecznie. Okazuje się, że to nic nowego. Obserwuje się je od lat 80. XX wieku. Poszperano w archiwach służb meteorologicznych i w latach 1948 – 2011 doliczono się 99 takich zjawisk. Nie ma wprawdzie oficjalnej nazwy, ale powoli przyjmuje się określenie „medicane” – Mediterranean tropical-like hurricane.
Termin „hurricane” może być tu nieco mylący, albowiem chodzi bardziej o „cyclone”, czyli po prostu niż. Są to niże niewielkie, chociaż głębokie. W większości wypadków większym niebezpieczeństwem niesionym z tymi niżami wcale nie są silne wiatry, a olbrzymie ilości wody w atmosferze. Pod tym względem medicane w swojej rozwiniętej formie nie różni się od prawdziwych huraganów tropikalnych. Opady rzędu 150 – 200 mm nie są rzadkością.
Gdzie i kiedy powstają medicane? Na początku należałoby zaznaczyć, że medicane zdarzają się tylko w środkowej i zachodniej części Morza Śródziemnego. Na wschód od Cypru nigdy nie były obserwowane. Powstają w dwóch regionach. Pierwszy to szeroko rozumiana Golf du Lion (Zatoka Lwia), akwen pomiędzy Balearami, Sardynią, Korsyką i wybrzeżem Francji. Drugi to Morze Jońskie pomiędzy Sycylią i Grecją i obszar rozciągający się aż do wybrzeży Libii.
Medicane nie tworzą się latem i tym zdecydowanie różnią się od klasycznych huraganów. Rodzą się pomiędzy wrześniem a styczniem. To informacja o tyle ważna, że jesienne wypady do Grecji są w modzie.
W odróżnieniu od prawdziwych huraganów medicane nie jest zasilany ciepłem z oceanu, czy jak w tym wypadku z morza. Energię dostarcza mu ciepła atmosfera. Warunki powstania medicane są dość skomplikowane. Potrzebna jest różnica prędkości i kierunku wiatru w pionowym przekroju atmosfery i niestabilność atmosfery, w której rozkład ciśnienia jest inny od rozkładu temperatury (izobary nie przebiegają równolegle do izoterm).
Na początku formuje się niż o silnej konwekcji, czyli ruchach wstępujących na obszarze całego układu niżowego. Coś na kształt gigantycznego Cumulonimbusa z opadami i wyładowaniami elektrycznymi. W następnej kolejności następuje faza stacjonarna i formuje się oko huraganu otoczone przez symetrycznie rozkładające się chmury. Towarzyszą temu silne opady deszczu i silne wiatry. W tej fazie tworzy się ciepły rdzeń niżu i spada aktywność wyładowań elektrycznych. Następnie medicane rusza w drogę, zwykle w kierunku wschodnim. Intensywność opadów maleje, ale wzrasta prędkość wiatru.
Medicane formują się nad Morzem Śródziemnym i w związku z tym są ograniczone w możliwości rozwoju jego relatywnie niewielkimi rozmiarami. Największe osiągają średnicę do 300 km, zwykle jest to 70 do 200 km. Długość ich życia zamyka się pomiędzy dwunastoma godzinami a pięcioma dniami. Najsilniejsze osiągają prędkości wiatru równe huraganom klasy 1 według skali Saphira-Simpsona.
Na przykład Celeno w styczniu 1995 osiągnął 75 węzłów zmierzonych przez niemiecki statek badawczy „Meteor”. Querida we wrześniu 2006 przekroczyła 80 węzłów. W listopadzie 2011 roku medicane Rolf nie popisał się wprawdzie rekordowymi prędkościami wiatru, ale na południowo-zachodnią Europę spadło wtedy w ciągu 72 godzin 600 mm deszczu. Quendresa w listopadzie 2014 osiągnęła w szkwałach 85 węzłów. Najnowszy medicane Ianos zapowiadany był jako najsilniejszy, ale ostatecznie zanotowano wiatry do 67 węzłów.
Skutki tych huraganów układają się proporcjonalnie do infrastruktury nawiedzonych krajów. We Włoszech, Hiszpanii czy Grecji kończy się zwykle na podtopieniach, pozrywanych dachach i pojedynczych ofiarach. We wrześniu 1969 roku buszujący w południowo-centralnej części Morza Śródziemnego medicane zabił w Algierii i Tunezji 600 osób, a 250 000 pozbawił dachu nad głową.
Wszystkie gwałtowne anomalia pogodowe zwykło się ostatnio przypisywać ociepleniu klimatu. Przeprowadzono oczywiście także symulacje modelowe dla Morza Śródziemnego i medicane. Nie zauważono żadnych znaczących zmian w liczbie tych fenomenów ani w latach 1948 – 2020, analizując dane historyczne, ani w prognozach do 2100 roku. Zauważono natomiast przemieszczanie się huraganów zdecydowanie bardziej na wschód. Czy te prognozy się sprawdzą, czas pokaże. Na razie nie usypiajmy naszej czujności i obserwujmy pogodę nawet wtedy, kiedy wydaje nam się, że jesteśmy całkowicie bezpieczni. Na przykład podczas jesiennego wypadu na Morze Jońskie.