Za nami już szósta edycja tej niezwykłej imprezy. Od 12 do 15 sierpnia, przez cztery dni, największa w tej części Europy flotylla tradycyjnych łodzi i statków rzecznych opanowała Włocławek i Toruń.
Tekst i zdjęcia: materiały organizatora
Tysiące ludzi na bulwarach, rzędy stoisk z tradycyjnym jadłem, stanowiska rzemieślników budujących łodzie, plącących liny, kujących kotwice, wykłady, spotkania, warsztaty, koncerty, rejsy dla publiczności. Tygiel! Nie da się wszystkiego zobaczyć. I tak ma być. Według realizowanego od sześciu lat pomysłu – Festiwal Wisły, w skrócie FW (więc w tym roku FW22) – ma być nieobejmowalny, ma zmuszać do uważnej lektury zapełnionego gęsto programu i do podejmowania decyzji: chcę posłuchać tego zespołu, czy popłynąć Wisłą? Zwiedzać stoiska, płynąć na koncert na drugą stronę rzeki, wziąć udział w zajęciach jogi na łasze? Wszędzie jest ciekawie i coś się dzieje.
W tym roku impreza skoncentrowała się na dwóch dużych nadwiślańskich ośrodkach, jednak jak zwykle dodatkowych eventów nie brakowało, choćby na Kępie Bóg pomóż (msza), na łasze we Włęczu (warsztaty mennockiej kuchni i śniadanie), wycieczka kawalkady łodzi z publicznością do Olenderskiego Parku Etnograficznego w Wielkiej Nieszawce, Długodystansowe Regaty na Wiśle i wiele innych.
W obu miastach skorzystano w tym roku z wysp. We Włocławku drugiego dnia Festiwalu publiczność przewożono na prawy brzeg Wisły, na zorganizowany tam piknik „Nasza Wyspa”. Co ciekawe, wielka łacha, a obecnie już trwała wyspa we Włocławku nie ma jeszcze oficjalnej nazwy. Uchodzi za miejsce niedostępne. Tymczasem w trakcie FW22 tętniła życiem. W tym faktycznie niedostępnym od strony lądu miejscu stanęła profesjonalna scena (zagrał zespół reggae Jemiayka), obok stał wielki namiot wypoczynkowy pełen atrakcji, dalej boisko do siatkówki plażowej, wyżej na brzegu stanęła wystawa malarska, nad wodą powstał plac zabaw dla dzieci, po sąsiedzku gotowano flisackie jadło, a po godzinie 15 zaczęli dopływać tam wpław pływacy wiślani…
Odpowiednik toruński nazwano „Lewy Brzeg”. Planowano imprezę na plaży, ale za tę w Toruniu można uznać także wielką łachę sięgającą połowy szerokości rzeki. Jeszcze kilka dni przed Festiwalem wydawało się, że plany trzeba będzie zmienić – Wisła nieznacznie się podniosła podtapiając planowane miejsce pikniku. Jednak 14 sierpnia woda opadła i wszystko się udało. Publiczność była dowożona na łachę, gdzie czekały na nią zabawy, pokazy i zajęcia, choćby jogi na wiślanym piasku. Flisacy instruowali też wożoną publiczność z zasad korzystania z łach wiślanych. Dla wielu była to prawdziwa wiślana inicjacja i ogromne przeżycie.
Bulwary im. Marszałka Józefa Piłsudskiego we Włocławku przeżywały prawdziwe oblężenie. Szczególnie podczas wieczornej parady dnia drugiego – 13 sierpnia. Dużym zainteresowaniem cieszyła się Strefa Fajansu, gdzie wspominano stulecie urodzin Elżbiety Piwek-Białoborskiej, artystki tworzącej wzory „Włocławków”. Prezentowano też odzież wykorzystującą motywy malowane na fajansie. Z okazji Festiwalu Wisły powstała nowa seria talerzy i kubków z motywem wiślanym – dużą łodzią, a dokładnie batem pod żaglem rozprzowym, autorstwa Tomasza Szczęsnego, Pana Tosza, znawcy Wisły i znanego szkutnika.
Przepływanie Wisły tym razem zorganizowano we Włocławku. Wcześniej przeprowadzono próby i starannie wybrano miejsce startu. Pływacy, w tym prezydent Włocławka, Marek Wojtkowski, wskakiwali do Wisły z pokładu galara „Solnego” przycumowanego do sceny na wodzie. Okazało się, że z tego miejsca nurt Wisły spycha pływaków dokładnie tam, gdzie ich oczekiwano – na plażę na Naszej Wyspie. Każdy ze śmiałków dostał certyfikat świadczący o dokonanym wyczynie.
W Toruniu imprezę przeniesiono w tym roku na Błonia Nadwiślańskie, czyli zachodni odcinek Bulwaru Filadelfijskiego. Centralna jego część, pod murami średniowiecznymi, objęta jest bowiem obecnie remontem. Błonia okazały się strzałem w dziesiątkę, impreza była bardziej obejmowalna dla publiczności i organizatorów. Stoiska stanęły w wielkim trójkącie, który łatwiej obejść niż długi, kilometrowy ciąg znany z lat ubiegłych.
Zespoły Ryczące Dwudziestki i Pyrates! uświetniły szantowy dzień we Włocławku, w Toruniu zagrał Własny Port. Gwiazdą we Włocławku był Mrozu, w Toruniu na koniec zagrał VELESAR. Taki jest właśnie Festiwal Wisły – z jednej strony msza święta, z drugiej odwołania do tradycji pogańskich. Formuła Festiwalu Wisły jest szeroka. Co roku organizatorzy poszukują kolejnych kontekstów kulturowych i czerpią z przeogromnych wiślanych tradycji.
Jednym z elementów tegorocznego FW22 był choćby finał Flisu św. Jakuba, czyli uroczyste umieszczenie w kapliczce w Dobrzyniu nad Wisłą figury św. Jakuba, która opłynęła Europę. Festiwal Wisły realizuje także tak niezwykłe przedsięwzięcia. Skoro niegdyś Wisłą ruszano do Santiago de Compostela (są na to dowody historyczne), to przecież warto to powtórzyć i przypomnieć o tym światu. Święty Jakub – obieżyświat stoi już na wielkiej nadwiślańskiej skarpie. Specjalnie w tym celu powstało w Dobrzyniu nad Wisłą miejsce nazwane z tej okazji Jakubowym Podzamczem. FW zmienia świat!
Publiczność Festiwalu Wisły co roku czeka na parady. To wyjątkowe chwile, gdy na wodzie równocześnie zobaczyć można kilkadziesiąt tradycyjnych statków i łodzi rzecznych. Organizatorzy próbują wyczarowywać sceny, jakie można było oglądać na Wiśle niegdyś, gdy rzeka tętniła życiem i była największą autostradą Europy, a statków pływały tysiące. Zaprezentowano łącznie sześć parad, szczególnie wieczorne, we Włocławku i Toruniu, spotkały się z ogromnym zainteresowaniem publiczności. Gdy w mrowiu łodzi snują się dymy, płoną pochodnie, czasem wystrzeli raca, a w tle rozbrzmiewa starannie dobrana muzyka – dzieją się cuda. Nastrój udziela się publiczności, dochodzi do interakcji, ludzie z bulwarów machają do flisaków, ci pozdrawiają publiczność, ta rewanżuje się tym samym. Pozdrowienia wykrzykują w końcu obie strony.
Ilu w tym roku rodaków udało się zarazić Wisłą? Ilu osobom FW22 otworzył oczy na Wisłę? Tego nikt, oczywiście, nie zliczy, ale ten proces trwa wraz z Festiwalem Wisły od sześciu lat i oby kontynuowany był za rok i w latach kolejnych. Powrót Wisły do świadomości Polaków i Polaków nad Wisłę to proces. Ten proces rozwija się i jest obserwowalny podczas kolejnych edycji Festiwalu Wisły. Dość powiedzieć, że w tym roku w kulminacyjnych momentach imprezy brakowało miejsc na bulwarach we Włocławku i Toruniu. Ich projektanci nie przewidzieli takich tłumów…