Pandemia rozdaje karty i po raz kolejny w tym sezonie zdecydowała za nas… Mistrzostwa świata w żeglarskiej klasie Micro, które miały odbyć się w Gdyni w ostatnim tygodniu sierpnia, niestety nie dojdą do skutku. Z powodu utrudnień w ruchu granicznym, do Polski nie może przyjechać wielu zawodników.
Nasze roczne przygotowania do obrony tytułu mistrza świata na szczęście będziemy mogli sprawdzić w trakcie regat Euro Micro – Pucharu Europy, bo organizatorzy zdecydowali o zmianie rangi imprezy. Oczywiście w tej sytuacji nie spotkamy się na wodzie z Rosjanami, wśród których jest kilka naprawdę mocnych załóg i sterników, jak choćby zeszłoroczny medalista MŚ Vladimir Bazhenov czy Maksim Kuzmin, czyli żeglarze, którzy z pewnością nadawaliby ton walce w tegorocznym Micro Cup. Podobnie Francuzi – Philippe Benaben, były mistrz świata w klasie Micro czy Maxime Brunel, również medalista MŚ, to zawodnicy, którzy mieliby duże szanse w rywalizacji o miejsce na podium.
Rosjanie, Francuzi i Polacy to narodowości, które rządzą w klasie Micro. Podczas nieobecności tych dwóch pierwszych, walka o medale regat z cyklu Pucharu Europy rozegra się zapewne między biało-czerwonymi. Oczywiście z jednej strony jest żal, ale z drugiej mam pełną świadomość, że sytuacja z pandemią zmienia się bardzo dynamicznie i trudno się dziwić naszym rywalom, że podjęli taką, a nie inną decyzję. Do samego końca wierzyłem, że uda się pokonać te trudności i mistrzostwa świata odbędą się w Gdyni podczas Volvo Gdynia Sailing Days 2020, ale okazało się to niemożliwe. Cieszę się jednak, że Polski Związek Żeglarski zdecydował o tym, że klasa Micro nie znika z programu VGSD. Puchar Europy też będzie bardzo silnie obsadzony i sportowych emocji na pewno nie zabraknie.
Ja i mój team Energa 77 Racing czujemy się dobrze przygotowani. Za nami już kilka startów w tym sezonie i w każdym kolejnym pływaliśmy lepiej. Zgraliśmy się i zapoznaliśmy z nowym jachtem, który budowany był specjalnie pod obronę złotego medalu i zdobycie dziesiątego tytułu mistrza świata klasy Micro. Ale zmiana rangi gdyńskiej imprezy nie oznacza dla mnie jakiegokolwiek rozluźnienia. Do każdych regat podchodzę z takim samym zaangażowaniem i respektem. Za nami dużo sparingów i jeszcze więcej wniosków, które przed Volvo Gdynia Sailing Days będziemy przepracowywać.
Czas, który pozostał do Pucharu Europy spędzimy na treningach na wodach Zatoki Gdańskiej, dokładnie w tych warunkach, których się spodziewamy. A z żeglarzami, którzy nie dotrą do Polski mam nadzieję spotkać się już w październiku we Francji, bo zamierzam wystartować w kolejnych regatach Pucharu Europy nieopodal Marsylii. Będzie to idealna okazja do sprawdzenia akwenu, na którym w przyszłym roku mają odbyć się mistrzostwa świata.
Bardzo ważne jest dla mnie takie ułożenie kalendarza regatowego, aby ani na chwilę nie stracić motywacji i celu. A ten pozostaje ten sam – dziesiąte mistrzostwo i jedynie czas nam się wydłużył… Ale nie ma tego złego, bo o rok dłużej będziemy aktualnymi mistrzami świata w żeglarskiej klasie Micro!
Tekst i zdjęcie Piotr Tarnacki