Nie udało się uratować 24-letniego mężczyzny, który w sobotę wypadł z łódki na jeziorze Tałty. Jego ciało wyłowiono z głębokości ponad 20 metrów. Z kolei na jeziorze Jagodne Wielkie utonął żeglarz, który wskoczył do wody popływać.
CZYTAJ TAKŻE Tragiczny wypadek motorówki. Nie żyje 9-latka
Na Mazurach w pierwszy weekend sierpnia było bardzo tłoczno. – Pływa dosłownie cały sprzęt pływający, jaki jest nad jeziorami – powiedział Karol Dylewski z MOPR, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe apeluje do żeglarzy, aby pomimo dobrych warunków atmosferycznych pamiętali o podstawowych zasadach bezpieczeństwa, także o noszeniu kamizelek.
24-latek, który utonął w sobotę, żeglował z grupą znajomych na Omedze. – Jako jedyny z załogi nie miał kamizelki ratunkowej. Wypadł do wody, a załodze nie udało się go podjąć – dodał Dylewski.
KPP w Giżycku poinformowała z kolei o tragicznym zdarzeniu na jeziorze Jagodne Wielkie. 44-latek spędzający czas z rodziną, postanowił wskoczyć do wody i popływać. Po chwili zaczął wzywać pomocy, ale pomimo błyskawicznej reakcji swoich bliskich oraz przypadkowych żeglarzy, mężczyzny nie udało się uratować.
Przez cały weekend ratownicy MOPR mieli bardzo dużo pracy. W całej Polsce tylko w sobotę utonęło sześć osób, a od 1 kwietnia odnotowano już 217 utonięć.
Tekst Wojciech Barszczowski, Zdjęcie facebook MOPR