Wielu żeglarzy po kilku latach pływania po morzach, w końcu dochodzi do wniosku: a jakby udało się przepłynąć przez ocean? Takie pomysły zawsze pobudzają wyobraźnię, choć nie wszyscy je realizują. Jak przygotować się do rejsu przez Atlantyk?
Jeśli mamy własny jacht, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zacząć przygotowania już następnego dnia. I to nie musi być wielki wypasiony jacht oceaniczny. Kiedyś na Grenadzie spotkałem dwoje Finów, którzy 8-metrowym jachtem postanowili opłynąć świat. Skoro dotarli na Karaiby, to znaczy, że Atlantyk już był za nimi. Gorzej jeżeli nie mamy jachtu. Wtedy pozostaje szukać informacji o planowanych rejsach jachtem czarterowym przez Atlantyk.
Jeśli czujemy się na siłach, można próbować samemu taki rejs zorganizować. Jednakże wciąż pozostaje nierozwiązany problem: skąd wziąć jacht? Okazuje się, że jacht na przelot przez Atlantyk można po prostu wyczarterować.
Rejs przez Atlantyk: jaki jacht?
Jesienią 2018 roku grupka moich znajomych poprosiła, abym zorganizował rejs po archipelagu Wysp Zielonego Przylądka. Ochoczo zabrałem się do rzeczy i zacząłem szukać odpowiedniego czarteru w tamtym rejonie. Okazało się, że Cabo Verde stało się bardzo popularnym żeglarsko regionem, ale niestety jachtów tam specjalnie nie przybyło. Jachtu nie znalazłem, ale w trakcie przeszukiwania czeluści internetu znalazłem ofertę hiszpańskiej firmy Alboran, która oferuje czartery oneway z Balearów na Kubę bądź z Kuby na Baleary.
Polityka firmy jest oczywista. Na zimę jachty są przeprowadzane na Kubę, a na lato wracają na Morze Śródziemne. Tym samym jesienią można popłynąć relatywnie łatwą trasą pasatową z przewidywalną pogodą, a na wiosnę trasą przez Azory, pogodowo nieco mniej przewidywalną. Różnica w obranym kierunku żeglugi ma oczywiście odzwierciedlenie zarówno w dostępności jachtów (okazało się, że z Balearów na Kubę jachty są zarezerwowane na dwa lata naprzód,) jak też i w cenie czarteru.
Pomysł na przepłynięcie Atlantyku szybko przekazałem załogantom niedoszłego rejsu na Cobo Verde i innym znajomym i muszę przyznać, że od razu spotkałem się z dużym zainteresowaniem. Oczywiście nie mieliśmy wyboru, płyniemy wiosną 2019 z Kuby do Europy, bo tylko taka opcja jest dostępna od ręki. Dla mnie to też była ciekawa opcja, wprawdzie kilka lat wcześniej pokonywałem Atlantyk trasą pasatową na zachód, ale z zachodu na wschód jeszcze nie płynąłem.
Do wyboru były trzy jachty. Jednokadłubowy Sun Odyssey 519, całkiem świeży bo z 2016 roku, i dwa dość leciwe katamarany z 2002 i z 2003 roku. Głównie ze względu na rocznik bez wahania wybrałem jednokadłubowca o ładnej nazwie „Champagne”.
Nasz rejs miał się rozpocząć 11 maja 2019 z Cienfuegos na Kubie i zakończyć w Palma de Mallorca na Balearach. Po wstępnej przymiarce wyszło, że potrzebujemy 7 tygodni na pokonanie tej trasy.
Rozpoczęły się negocjacje cenowe kosztów czarteru. Wyjściowe 2000 EUR za tydzień było nierealną ceną, można rzec balonem próbnym – a nuż ktoś połknie taką cenę? Bez większego przekonania napisałem w mailu, że mogę zaproponować maksimum 1000 EUR za tydzień i dość szybko dostałem odpowiedź, że firma zgadza się na moją propozycję. Ostatecznie udało się dogadać na poziomie 6000 EUR za cały rejs, co dawało ok. 850 EUR za tydzień.
Pod koniec listopada 2018 roku została podpisana umowa czarterowa, następnie wpłaciliśmy zaliczkę i można było już rozpocząć dokładne planowanie trasy i ogólne przygotowania do rejsu. Zaczęło się też kompletowanie załogi.
Rejs przez Atlantyk: planowanie tasy
Trasa z Kuby przez Bermudy i Azory na Baleary liczy ponad 5000 mil. Mało kto może sobie pozwolić na 7-tygodniowy urlop, zatem trzeba było podzielić wyprawę na etapy. Ostatecznie było ich 3. Na etap z Kuby na Bermudy liczący ok. 1500 mil przeznaczyłem 2 tygodnie, z Bermudów na Azory (ok. 2000 mil) 3 tygodnie i na koniec z Azorów do Palma de Mallorca (ok. 1500 mil) kolejne 2 tygodnie. Taki podział spowodował, że podczas całego rejsu przez pokład „Champagne” przewinęło się łącznie 17 osób. Tylko dwie z nich pokonały całą trasę z Cienfuegos do Palma de Mallorca.
Płynięcie z Kuby na Azory przez Bermudy, zamiast prosto na Azory, ma kilka zalet. Przede wszystkim krócej żeglujemy non stop, a na Bermudach mamy możliwość uzupełnienia zapasów słodkiej wody, żywności i paliwa. Ponadto, idąc z Karaibów na Azory warto wdrapać się na nieco wyższe szerokości geograficzne ze względu na kierunki wiatrów. Jeśli obejrzymy Pilot Charts dla Atlantyku dla maja i czerwca, to łatwo zauważyć iż z Kuby na Bermudy i później z Bermudów na Azory mamy dużo mniejsze prawdopodobieństwo przeciwnych wiatrów, niż gdybyśmy pożeglowali na Azory wprost. Oczywiście Pilot Charts zawierają dane statystyczne z wielu lat i w danym roku możemy trafić na zupełnie inne warunki. Cóż, statystyka … Jeśli pójdę z psem na spacer, to statystycznie obaj będziemy mieli po 3 nogi.
Sun Odyssey 519 to 5-kabinowy jacht, który może pomieścić nawet 12 osób, ale zgodnie przyjęliśmy założenie, że na takiej trasie nie powinno być więcej niż 8 osób na pokładzie. Z kilku powodów. Po pierwsze musimy mieć odpowiedni komfort jeśli mamy przebywać ze sobą wiele dni. Ciasnota prędzej czy później staje się źródłem konfliktów. Po drugie, im liczniejsza załoga, tym więcej trzeba mieć na pokładzie słodkiej wody. Podobnie z prowiantem, też trzeba go więcej, choć możliwości jego przechowywania już nie są tak krytyczne jak w przypadku wody.
Ostatecznie, na pierwszym etapie z Kuby na Bermudy płynęło 7 osób, na drugim z Bermudów na Azory było 9 osób, a na trzecim z Azorów na Baleary 6 osób. Okazało się, że najszybciej została skompletowana załoga na etap z Bermudów na Azory, a dopiero później na pozostałe etapy. Widać możliwość przepłynięcia oceanu była bardzo atrakcyjną opcją. Ale też, jak z powyższego wynika, zostało złamane postanowienie, że będzie nie więcej niż 8 osób na pokładzie. Złamaliśmy je, ponieważ już po skompletowaniu załogi na II etap zgłosił się Krzysztof, który zadeklarował, że płynie od początku do końca całego rejsu. W tej sytuacji nie mogliśmy odmówić. I jak się okazało, to była znakomita decyzja.
Rejs przez Atlantyk: zaprowiantowanie
Na rejsach oceanicznych niezwykle ważne jest obliczenie i później zgromadzenie odpowiedniej ilości słodkiej wody na jachcie. Jacht miał zbiorniki o pojemności ok. 600 l. Przyjmuje się, że na cele bytowe potrzeba dziennie 5 l wody na osobę (do celów spożywczych 1,5 l na osobę), Przy ośmiu osobach wystarczyłoby wody ze zbiornika na ok. 15 dni. A powinno się doliczyć jeszcze 30 proc. rezerwy. Wiadomo, że musimy zabrać dodatkową wodę poza tą w zbiornikach. Jeszcze na Kubie zamówiliśmy 400 l wody w butelkach 5 l z zamiarem zakupu kolejnych butelek z wodą na Bermudach.
Kolejny temat to zaprowiantowanie jachtu. Oczywiście trudno oczekiwać, że będziemy transportować przez ocean puszki z konserwą turystyczną, ale mieliśmy w planie zaopatrzyć się w żywność liofilizowaną. Jednak na Kubę nie wolno wwozić żadnych produktów spożywczych. Z tegoż powodu ów plan został zmodyfikowany. Liofilizaty zostały przywiezione na Bermudy i miały stanowić nasze główne źródło żywności w przelocie na Azory.
Armator jachtu zaproponował nam dodatkową usługę polegającą na zaprowiantowaniu jachtu na Kubie. Chętnie przystaliśmy na tą propozycję, bo dzięki temu mogliśmy zaoszczędzić sporo czasu na miejscu, a poza tym nie mieliśmy pojęcia jak na Kubie robi się zakupy. Do Cienfuegos została wysłana lista potrzebnych produktów. Było to dość naiwne z naszej strony, bo w odpowiedzi dostaliśmy listę dostępnych tam produktów z informacją, że możemy wybierać tyko spośród nich. Były to produkty podstawowe, ale to wystarczyło do zaopatrzenia jachtu. Przy tej okazji zakupiliśmy również na II etap produkty długoprzechowywalne, ponieważ już wiedzieliśmy, że ceny na Bermudach są horrendalne. Za nasze zakupy w Cienfuegos zapłaciliśmy niemal 1000 EUR.
Zbiornik paliwa Sun Odyssey 519 może pomieścić 240 l. Jacht jest napędzany silnikiem o mocy 80 KM, który zużywa średnio 2,5 – 3 l paliwa na godzinę. To oznacza, że mielibyśmy paliwo na 80 – 100 godzin, a to niezbyt dużo jeśli mamy pokonać Atlantyk. Poza tym trzeba pamiętać, że nawet jeśli całą drogę przeszlibyśmy na żaglach, to i tak silnik musi pracować 2 – 3 godziny dziennie, po to aby ładować akumulatory. Wprawdzie nasz jacht miał zainstalowany dość spory solar, ale nikt przecież nie wie ile dni słonecznych będzie w trakcie rejsu. Mając to na względzie poprosiliśmy o dodatkowe 10 karnistrów na paliwo, o pojemności 20 l każdy, które czekały na nas w marinie w Cienfuegos. Tym sposobem mogliśmy wyjść w morze, mając 440 l diesla na pokładzie.
Rejs przez Atlantyk: prognoza pogody
Podczas każdego rejsu morskiego bardzo ważnym elementem jest możliwość ściągania danych pogodowych i w ogóle możliwość komunikacji. Przy rejsie oceanicznym jedynym środkiem łączności umożliwiającym pobieranie danych pogodowych i dającym możliwość komunikacji jest telefon satelitarny. Na potrzeby naszego rejsu wybraliśmy sieć Iridium, a telefon satelitarny został pożyczony od zaprzyjaźnionego żeglarza. Niestety, był to dość leciwy model, który wprawdzie miał przystawkę do komunikacji internetowej, jednakże jej oprogramowanie było obsługiwane jedynie z poziomu 16-bitowego komputera z Windowsem XP. Nie dawało się go emulować na maszynę 64-bitową. Z tego też powodu, jeszcze w Londynie podczas przesiadki z samolotu na samolot zamówiliśmy satelitarny router Iridium Go, który został przywieziony na Bermudy przez załogę drugiego etapu.
Router Iridium Go pozwala na pełną łączność satelitarną w zakresie transmisji danych, jak też komunikacji głosowej i smsowej. Wystarczy jeśli smartfon jest zalogowany do lokalnej sieci WiFi routera. Wtedy połączenia głosowe oraz smsowe będą odbierane przez nasz telefon komórkowy. Za pomocą Iridium Go ściągaliśmy prognozy pogody w trakcie żeglugi przez Atlantyk, jak również prowadziliśmy rozmowy. Oczywiście w ograniczonym zakresie, bo połączenia satelitarne nie są tanie.
Rejs przez Atlantyk: ubezpieczenie
Ważnym elementem przygotowań do rejsu jest też zawarcie odpowiedniej umowy ubezpieczeniowej. Alboran, armator jachtu, zapewnił nas, że „Chamagne” ma polisę ważną na całym świecie. Jednak każdy z uczestników rejsu powinien wykupić indywidualną polisę. Moja polisa z Warty na 5-tygodniowy rejs przez Atlantyk kosztowała prawie 1000 zł.
Pozostały jeszcze do sprawdzenia wymogi wizowe w poszczególnych miejscach, w których zamierzaliśmy się zatrzymywać. Funkcję kubańskiej wizy pełni druczek, tzw. „karta turysty”, w oryginale „Tarjeta del Turista”. Pani która w ambasadzie kubańskiej w Warszawie odebrała mój telefon powiedziała, że owe „karty turysty” są do kupienia w kilku biurach podróży w Warszawie, które organizują wyjazdy na Kubę. Dodała też, że podobno można je dostać na pokładach samolotów Air Canada lecących do Hawany. Podobno, to nie znaczy na pewno, zatem zaopatrzyliśmy się w odpowiednie druczki po ok. 150 zł za sztukę. Później, w czasie podróży z Toronto do Hawany, okazało się, że rzeczywiście Air Canada rozdaje karty turysty za darmo. Zachowałem darmowy egzemplarz, niczym nie różniący się od mojego płatnego. Może jeszcze kiedyś się przyda.
W drodze na Bermudy planowałem zatrzymać się na jednej z wysp Turks and Caicos, niewielkiego archipelagu wchodzącego w skład Bahamów. Tam od obywateli Unii Europejskiej nie wymaga się wiz. Podobnie jest na Bermudach, które są terytorium zamorskim Wielkiej Brytanii. Dalej na wschód w ogóle nie ma problemów wizowych. Azory są częścią Portugalii, członka Unii, a później to już kontynentalna Portugalia, Hiszpania i hiszpańskie Baleary.
Nie ukrywam, że wizyta na Kubie ekscytowała nas. Mało wiadomo o tej największej karaibskiej wyspie. To z kolei generowało wiele pytań i wątpliwości, wszak większość z nas pamiętała czasy komuny w Polsce.
A jak będzie wyglądała owa komuna na Kubie? O tym przeczytacie w następnym odcinku cyklu „Rejs przez Atlantyk jachtem czarterowym”.
Tekst Mariusz Główka, Zdjęcia Mariusz Główka |