Reklama
Reklama

Autor 02:03 Żeglarstwo

Cumowanie – dziobem, rufą, burtą, na dziko… Wszystko o cumowaniu na śródlądziu

Nawet najbardziej fascynujące żeglowanie kiedyś ma swój kres i trzeba stanąć na lądzie. Wtedy okazuje się, że równie ważne co umiejętność korzystania z żagli, staje się umiejętne cumowanie i to tak, aby nie zniszczyć jachtu i kei. Wszak nasz jacht nie ma pedału hamulca którego naciśnięcie zatrzyma go w miejscu. Musimy korzystać z żagli, kotwicy a czasami też z miecza, bo cumować można na wiele sposobów w zależności od wiatru, warunków lokalnych czy wreszcie od tego, gdzie zamierzamy się zatrzymać.

Cumowanie przy _-bomie

Tekst i zdjęcia Mariusz Główka

Cumowanie na dziko

To na śródlądziu bardzo popularny sposób cumowania. Jest tyle pięknych miejsc, w których chciałoby się stanąć i spędzić noc albo pobyć choćby przez kilka godzin, bo w porcie jest zbyt gwarno czy brakuje intymności. Jednak zanim zdecydujemy się na konkretne miejsce do zacumowania, na początek warto zwrócić uwagę na kierunek i siłę wiatru. Jeżeli wieje silny dopychający to lepiej zrezygnować z takiego miejsca. Może okazać się, że pomimo wyrzuconej kotwicy nasza łódka jest wciąż spychana na brzeg, a przybojowa fala powoduje, że jacht tańczy na wodzie, uderzając od czasu do czasu o dno jeziora. Noc spędzona w takich warunkach na pewno nie będzie przyjemna, więc lepiej poszukać zawietrznego brzegu.

Jeżeli znaleźliśmy miejsce, w którym nie jesteśmy narażeni na silny dopychający wiatr, możemy rozpocząć manewr podejścia. Do nieznanego miejsca lepiej podchodzić dziobem niż rufą. Możemy trafić w kamień leżący pod wodą, w zwalony pień drzewa czy inną niewidoczną przeszkodę. Dziób jest zdecydowanie mniej wrażliwy na takie uderzenia niż rufa. Pomijając różnicę w wytrzymałości konstrukcji dziobu i rufy, warto pamiętać, że na rufie mamy płetwę sterową i silnik, elementy dość wrażliwe na uderzenia.

Podchodzimy na małych albo umiarkowanych obrotach silnika. Nie ma co się spieszyć. Jeśli trafimy na niewidoczną przeszkodę to nadmierna prędkość może tylko przysporzyć nam kłopotów.

Jedni wolą cumować dziobem, inni rufą

Wyrzucamy kotwicę

W odpowiedniej odległości od brzegu wyrzucamy z rufy kotwicę. Co to znaczy odpowiednia odległość? Przyjmuje się, że długość liny kotwicznej powinna być co najmniej pięć razy większa niż głębokość, na której leży kotwica. Wtedy lina jest pod małym kątem względem dna, kotwica łatwo się w nie wbija i później dobrze trzyma. Jeżeli mamy zbyt krótka linę kotwiczną, warto dowiązać drugą, po to aby uzyskać właściwą długość. Dzięki temu będziemy mieli pewność, że jeśli wiatr w nocy odwróci się i będzie dopychał jacht do brzegu, to kotwica nie puści. Warto przypomnieć, że rzucanie kotwicy z pokładu już zacumowanego jachtu jest całkowicie bezużyteczne. Szkoda energii.

Po wyrzuceniu kotwicy podnosimy częściowo miecz, a przy samym brzegu podnosimy go całkowicie. Nie warto od razu wyciągać całego miecza, bo będziemy mieli gorszą sterowność podczas manewru podejścia. Dobrze też warto odblokować kontrafał płetwy sterowej po to aby uniosła się na płytkiej wodzie.

W trakcie podchodzenia do zalesionego brzegu zwróćmy uwagę na to, czy nie zaczepimy masztem o gałęzie rosnących tam drzew.

Po zatrzymaniu jachtu możemy obrócić go rufą do brzegu. To ułatwi wchodzenie i wychodzenie z łódki na ląd. Wystarczy aby osoba trzymająca linę kotwiczną przeszła na dziób, a cuma dziobowa trzymana przez osobę stojącą na lądzie została przepięta na rufę. Wybierając obie liny łatwo obrócimy nasz jacht.

Dobrze jeżeli rufa będzie trzymana przez dwie cumy zaknagowane po obu burtach. Dobieramy ich długości, tak aby kadłub zachował pływalność i wybieramy linę kotwiczną. Starajmy się, aby jacht nie miał kontaktu z dnem, ponieważ wówczas ściera się farba antyporostowa, a drobne kamyki rysują żelkot czy wchodzą do skrzyni mieczowej. Czasem też zatykają się otwory służące do poboru wody zaburtowej.

PRZECZYTAJ TAKŻE Trymowanie żagli. Jak trymować żagle, żeby płynąć szybciej

Podchodzenie rufą do brzegu

Dość często widuję jachty podchodzące od razu rufą do brzegu. Oczywiście nikt nikomu nie zabrania tak wykonywania tego manewru jednakże uważam, że ma to istotne wady. W ten sposób można podchodzić tylko jachtem ze sterem pawężowym, który należy całkowicie podnieść. Wtedy sterujemy poprzez obracanie silnika zamocowanego na pantografie. Powinniśmy też całkowicie podnieść miecz, ponieważ przy małej głębokości miecz wbije się w dno zamiast unieść się i natychmiast zatrzyma jacht. Z kolei przy całkowicie podniesionym mieczu i płetwie sterowej sterowanie poprzez obracanie silnika jest bardzo trudne i możemy mieć duży problem z utrzymaniem właściwego kierunku. Na koniec jeszcze jedno utrudnienie. Przed dotarciem do brzegu musimy wyłączyć silnik i podnieść go do góry, bowiem za chwilę śruba będzie mieliła piach, a wtedy bez miecza i płetwy sterowej pozostajemy bez sterowności.

Podchodzenie tyłem do brzegu może być wygodniejsze tam, gdzie jest wąsko i nie ma miejsca na późniejsze obrócenie jachtu, jednakże jestem zdania, że to jedyny powód, dla którego lepiej podchodzić tyłem do nieznanego brzegu.

Gdy zamierzamy cumować na dziko na rzece, najlepiej podejść pod prąd i stanąć burtą do brzegu. Łatwo się zatrzymać względem dna poprzez zmniejszenie obrotów silnika, mając przy tym wciąż sterowność, bo woda nadal opływa płetwę sterową. Ze stojącej łódki załogant może bez problemu wyjść z cumą dziobową. Następnie podajemy cumę rufową i już stoimy. Pozostaje jeszcze założyć szpring rufowy, żeby rufa jachtu stała stabilnie przy brzegu.

Cumowanie na rzece

Podczas cumowania na rzece można wykorzystać kotwicę dziobową. W takim wypadku rzucamy kotwicę kilka metrów od brzegu powyżej miejsca, w którym zamierzamy cumować, pamiętając o odpowiedniej długości liny. Po naprężeniu się liny kotwicznej wykładamy płetwę sterową na burtę przeciwną do tej, którą zamierzamy cumować. Prąd rzeki zepchnie rufę w stronę brzegu. Wyrzucamy cumę rufową i łapiemy się nią brzegu. Następnie to samo robimy z cumą dziobową. Cumowanie na rzece z kotwicą pozwala na późniejsze łatwiejsze odejście. Wystarczy oddać obie cumy, a jacht sam odsunie się od brzegu. Po wybraniu kotwicy możemy płynąć dalej.

Podczas stawania na dziko przyda się świder cumowniczy. Może się zdarzyć, że nie znajdziemy dwóch drzew w takiej odległości od brzegu, która by nam odpowiadała i pozwalała bezpiecznie zacumować. Wtedy wkręcony w ziemię świder cumowniczy jest wręcz nieoceniony.

Cumowanie w porcie

Nieco inaczej wykonujemy manewr cumowania w porcie. Tu mamy do wyboru możliwość cumowania dziobem, rufą czy burtą. Jeżeli cumujemy dziobem albo rufą to korzystamy z istniejących w porcie muringów lub bojek ustawionych przed keją. Coraz rzadziej spotyka się porty, w których ich nie ma i musimy korzystać z własnej kotwicy.

Cumowanie burtą

Podchodzimy do kei i podobnie jak podczas cumowania na rzece rzucamy cumę dziobową. Po jej obłożeniu rzucamy cumę rufową i również obkładamy na pomoście. Pozostaje jeszcze wydać i obłożyć szpring rufowy i łódka jest stabilnie zacumowana. Oczywiście można jeszcze dla pewności założyć szpring dziobowy. Warto w tym miejscu przypomnieć, że cuma, szpring i pomost tworzą trójkąt, najbardziej stabilny wielokąt. To dzięki niemu rufa bądź dziób stoją sztywno przy kei.

Cumowanie dziobem

Jeżeli zamierzamy cumować dziobem do kei w porcie, w którym należy użyć kotwicy, to po jej przygotowaniu, rzucamy ją na wprost miejsca, które zamierzamy zająć, na tyle daleko żeby lina kotwiczna miała odpowiednią długość. Niestety, nie zawsze da się uzyskać długość nie mniejszą niż pięciokrotna głębokość, ponieważ w niektórych portach keje są ustawiane dość blisko siebie. Wtedy rzucamy kotwicę możliwie daleko.

W zależności od głębokości jaką mamy przy kei, unosimy mniej lub bardziej miecz, jednak nie ma potrzeby podnosić go całkowicie ze względu na gorszą sterowność.

Po dopłynięciu do kei rzucamy cumę dziobową i obkładamy ją na pachołku. Można też założyć drugą cumę dziobową z drugiej burty jachtu i obłożyć ją na sąsiednim pachołku. Wówczas mamy tak samo stabilny trójkąt, którego bokami są obie cumy i pomost pomiędzy pachołkami. Po obłożeniu cum czas wybrać linę kotwiczną.

Do zacumowania dziobu z wykorzystaniem dwóch pachołków możemy też użyć jednej odpowiednio długiej liny. Jeden koniec obkładamy na pachołku na pomoście. Następnie knagujemy linę na knadze dziobowej, a drugi koniec podajemy z drugiej burty na ląd. Po obłożeniu końca liny na drugim pachołku, knagujemy ją na drugiej burcie. Nadmiar liny można sklarować na dziobie. Starajmy się nie pozostawiać nadmiaru liny na kei, nawet jeśli go zbuchtujemy. Można o buchtę zaczepić nogą po ciemku. Poza tym nie lina leżąca na pomoście nie wygląda elegancko.

Czasami widuje się łódki zacumowane na dwóch pachołkach, przy użyciu jednej liny, której końce są zaknagowane na knagach dziobowych. Wtedy lina biegnie po pomoście pomiędzy pachołkami. Łatwo zaczepić o nią nogą. W dodatku często taka cuma nie jest obłożona na żadnym z pachołków i może się przesuwać. Wtedy dziób jest niestabilny, bo wraz z przesuwającą się liną też przesuwa się względem kei. Nie jest to dobra metoda.

Cumowanie dziobem

Gdy w porcie są boje lub muringi

Jeśli podchodzimy dziobem do kei w porcie, w którym są boje, to uprzednio musimy przygotować cumę, którą ją chwycimy. Najlepiej jeśli jej długość pozwoli złapać boję nabiegowo. To znacznie ułatwi nam podejście.

Boję łapiemy z rufy. Złapanie boi z dziobu i przełożenie cumy przez ucho jest znacznie trudniejsze. Po przełożeniu cumy przez ucho boi podchodzimy dziobem do kei i obkładamy cumy dziobowe, tak jak już to opisano przy cumowaniu z użyciem kotwicy. Po obłożeniu cum dziobowych wybieramy cumę rufową którą złapaliśmy boję.

Cumowanie dziobem w porcie, w którym są muringi wygląda następująco. Dochodzimy do kei, cumą dziobową łapiemy pachołek. Następnie (najlepiej bosakiem) łapiemy linkę którym muring jest przywiązany do kei. Wyciągamy go z wody i knagujemy na knadze rufowej. Teraz możemy przystąpić do założenia cum dziobowych tak jak to zostało opisane wcześniej. Na koniec wybieramy mocno linę muringu i knagujemy.

PRZECZYTAJ TAKŻE Refowanie to podstawa! Kiedy i jak refować żagle?

Cumowanie rufą

Jeżeli zamierzamy podejść rufą do kei, to odpowiednio wcześniej należałoby wyjąć z wody płetwę steru pawężowego i w trakcie podchodzenia sterować, obracając silnikiem. Miecz też warto nieco unieść, bo jeśli nim zaczepimy o dno, to zatrzymamy się w miejscu.

Jeśli w porcie musimy użyć kotwicy, to tak jak to opisano przy cumowaniu dziobem, rzucamy ją dostatecznie daleko. Następnie w odległości kilku, kilkunastu metrów od brzegu podnosimy płetwę sterową i unosimy miecz. Po dojściu do brzegu zakładamy na pachołki cumy z obu burt. Na koniec wybieramy linę kotwiczną.

Jeżeli podchodzimy rufą do kei w porcie, w którym są boje, to po uprzednim podniesieniu płetwy sterowej i uniesieniu miecza, łapiemy z rufy boję i przekładamy cumę przez jej ucho. Po dojściu do kei obkładamy na pachołkach cumy z obu burt i wybieramy z dziobu cumę, którą złapaliśmy boję.

W porcie z muringami po uprzednim podniesieniu płetwy sterowej i uniesieniu miecza dochodzimy rufą do kei, łapiemy cumą pachołek, a bosakiem podnosimy muring z wody. Muring knagujemy luźno na dziobie i dopiero wtedy obkładamy obie cumy rufowe na pachołkach. Na koniec wybieramy muring.

Jeśli stoimy rufą do kei i mamy silnik zaburtowy, to dobrze jest stanąć w takiej odległości, aby silnik nie uderzał w keje. Czasami uda się podnieść go na taką wysokość, że śruba znajduje się ponad keją. Wtedy nie ma ryzyka jego uszkodzenia.

Cumowanie rufą

Keje wyposażone w Y-bomy

W niektórych portach keje są wyposażone w tak zwane Y-bomy. Wówczas stajemy dziobem albo rufą do kei, a burtą do Y-bomu. Jeżeli podchodzimy dziobem, to na keję najlepiej podać cumę dziobową z burty przeciwnej do Y-bomu. Obkładamy ją na pachołku oddalonym od Y-bomu. Następnie z rufy podajemy cumę na Y-bom. Zazwyczaj Y-bom jest krótszy niż cumujący przy nim jacht, więc cuma rufowa podana na Y-bom staje się szpringiem i wtedy pracuje tak, jak cuma dziobowa, dociskając jacht do kei. Dlatego niezbędne jest założenie szpringu dziobowego np. pomiędzy knagą dziobową a pachołkiem znajdującą się na Y-bomie. Szpring dziobowy będzie odciągał jacht od kei. Można też założyć druga cumę dziobową od strony Y-bomu. Nie zawsze jest to możliwe, bo dość często brakuje odpowiedniego pachołka na kei.

Reasumując, jeżeli stajemy burtą przy Y-bomie to musimy założyć dwa szpringi – dziobowy i rufowy oraz cumę dziobową z burty przeciwnej do tej, którą stoimy przy Y-bomie. Dobrze jest, gdy uda się też założyć drugą cumę dziobową z burty, na której mamy szpringi.

Jeżeli zamierzamy podejść do kei rufą, to podobnie z knagi rufowej na burcie przeciwnej do Y-bomu podajemy cumę na keję, a z knagi rufowej przy Y-bomie zakładamy szpring rufowy. Z dziobu podajemy na Y-bom szpring dziobowy. Jeżeli jeszcze uda się założyć cumę rufową z burty przy Y-bomie, to będziemy mieli komplet.

PRZECZYTAJ TAKŻE Stawianie i zrzucanie żagli: gdy mocniej zaczyna wiać – grot czy fok?

Jakie cumowanie wybrać?

Przyznam, że jestem zwolennikiem cumowania dziobem do kei w porcie, bo wtedy nie muszę się bać o silnik czy płetwę sterową. Czasem może się zdarzyć, że już po kilkugodzinnej nieobecności poluzują się cumy bądź muring i jacht zaczyna uderzać silnikiem czy płetwą sterową o keję. Bywa też tak, że fala wytworzona przez jakiegoś bezmyślnego sternika rozhuśta jacht i wtedy szkody mogą być poważne. Oczywiście jeśli stalibyśmy dziobem do kei to także może się zdarzyć. Ale straty związane z uderzeniem dziobu o keję są zdecydowanie mniejsze. Warto zwrócić uwagę, że większość armatorów pozostawiając swe łódki w porcie, najczęściej ustawia je dziobem do nabrzeża.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego staję w porcie dziobem do pomostu. Mam wtedy większą intymność, bo postronni ludzie znajdujący się na pomoście nie zaglądają do kokpitu i dalej, przez otwartą zejściówkę, do kabiny.

Pomyśl jak odejdziesz!

I na koniec jeszcze dwie uwagi. Zanim zaplanujemy nasze cumowanie pomyślmy przez chwilę o tym jak będzie wyglądało odejście z tego miejsca. Może się okazać, ze lepiej stanąć gdzie indziej, tam skąd później będzie łatwiej odpłynąć.

Wiele współczesnych jachtów śródlądowych jest wyposażanych w ster strumieniowy, niewątpliwie ułatwiający manewrowanie w porcie. Jednakże pamiętajmy, że jego skuteczność kończy się w momencie, gdy nieco mocniej zaczyna wiać. Przy wietrze o prędkości 8-10 węzłów zazwyczaj możemy zapomnieć o tym, że mamy ster strumieniowy. Jego moc będzie zbyt mała, aby przeciwstawić się wiatrowi.

(Visited 6 963 times, 1 visits today)
Tagi: , , , Last modified: 14 grudnia, 2021

Partnerzy serwisu

Zamknij