Po dłuższej przerwie, w sobotę, 13 listopada 2021, Bractwo Kaphornowców znów mogło spotkać się na jesiennej sesji odbywającej się już tradycyjnie na statku muzeum „Dar Pomorza”. Właśnie na tym statku w marcu 1937 roku pierwsi Polacy opłynęli Przylądek Nieprzejednany pod polską banderą.
Tekst i zdjęcia Marek Zwierz
Bractwo zwykle spotyka się dwa razy do roku. Drugą okazją w tym cyklicznym kalendarzu jest pierwszy weekend marca. To na pamiątkę wspomnianego rejsu „Daru”. Niestety pandemia, COVID-19 czy Corona, jakkolwiek to się na świecie nazywa, skutecznie zablokowała nie tylko spotkania większych grup osób, ale też możliwości swobodnego poruszania się. W tym także żeglowania. Najlepszym dowodem może tu być ilość przyjętych na spotkaniu nowych członków. Był raptem jeden, a na oficjalną ceremonię ze ślubowaniem czekał dwa lata. Nie jest to chyba normalna dwuletnia średnia, zważywszy że w rejonie Ushuaia zwykle operowały jachty oferujące podczas wakacji w tamtych okolicach opłynięcie Hornu.
Tradycyjnie spotkanie rozpoczęło się podniesieniem proporca Bractwa na maszcie „Daru Pomorza”. Potem obradowano już pod pokładem, zdecydowanie odcinając się od listopadowej aury.
Pierwszym punktem obrad prowadzonych przez Grotmaszta Bractwa, Marka Padjasa, było podpisanie porozumienia o wzajemnej współpracy i obopólnym wspieraniu inicjatyw z Ligą Morską i Rzeczną, reprezentowaną przez Andrzeja Królikowskiego, kapitana żeglugi wielkiej i od 2007 roku prezesa Ligii.
Następnie zajęto się sprawami personalnymi. Uroczyście przyjęto nowego członka Bractwa i wręczono dwa członkostwa honorowe. Pierwszym został Jerzy Jaszczuk, aktualnie kapitan „Generała Zaruskiego”, a w przeszłości uczestnik wielu rejsów dzisiaj uznawanych za historyczne. Był w załodze akademickiego jachtu „Konstanty Maciejewicz” podczas jego rejsu wokół Ameryki Południowej. Jacht jako pierwszy pod polską banderą odbył drogę wokół Przylądka ze wschodu na zachód. Był także w załodze „Gedanii”, kiedy wyprawa dotarła na Antarktydę bijąc ówczesny rekord dla jachtów, które dotarły najdalej na południe. Sylwetkę nowego członka honorowego przedstawił Maciej Leśny. Jako drugi uhonorowany został Eugeniusz Moczydłowski. Jest doktorem biologii i zapewne, jak określił Marek Padjas, najlepszym żeglarzem wśród biologów i najlepszym biologiem wśród żeglarzy. Uczestniczył w słynnym rejsie „Gedanii”, a potem zaangażował się w wykorzystywanie jachtów do celów wspomagania badań naukowych. Do tego stopnia, że zbudował własny jacht „Magnus Zaremba”, który pełni rolę pływającego laboratorium na najtrudniejszych żeglarsko akwenach Arktyki.
Przyjacielem Bractwa Kaphornowców został Aleksander Gosk, znany dziennikarz, współtwórca Muzeum Emigracji, a obecnie zastępca dyrektora gdyńskiego Muzeum Marynarki Wojennej i od lat opiekun nagrody Srebrny Sekstant i Rejs Roku.
Krótką prezentację o aktualnych projektach Narodowego Muzeum Morskiego przedstawił jego dyrektor, Robert Domżał. Ze szkicem planu działania dla żeglarstwa morskiego i ekspedycyjnego Polskiego Związku Żeglarskiego wystąpił Tomasz Chamera, niedawno wybrany na drugą kadencję prezes PZŻ.
Tymczasem zapach przygotowanego wcześniej bigosu smakowicie rozprzestrzeniał się po pokładzie „Daru Pomorza” co zapewne doprowadziło do zakończenia części oficjalnej spotkania i przejścia do równie ważnych rozmów kuluarowych. Szczególnie, że ostatnio zbyt dużo okazji do bezpośrednich kontaktów nie było.