Pomimo trudnej covidowej rzeczywistości, stocznia jachtowa NORTHMAN nie trzymała rąk w kieszeni i chociaż to chyba najdłużej wdrażany projekt tego producenta, to czekać było naprawdę warto. Na wodach jeziora Mamry mieliśmy, jak się okazało wielką przyjemność pożeglować na tej jednostce w towarzystwie przedstawicieli stoczni i jednego z konstruktorów Maxusa 34.
Tekst: Piotr Dalecki
Zdjęcia: Piotr Dalecki, stocznia Northman
Tytułem wstępu.
Jednostka swoją premierę miała już w Gdyni podczas Polboat Yachting Festiwal w 2021 roku, gdzie została doceniona i nagrodzona przez jury w konkursie „Gdynia Polboat Awards” I nic w tym dziwnego. Znakomity design tej jednostki wyróżniał się spośród reszty prezentowanych jachtów żaglowych. Zaprojektowany przez konstruktorów Jacka Daszkiewicza i Krzysztofa Smagę jacht, jest odpowiedzią na kolejne zapotrzebowanie rynku. Jak powiedział nam dyrektor handlowy stoczni Jakub Grzeszuk pewne ograniczenia jednak istnieją. Poprzednie jachty Maxus 33 a następnie Maxus 33.1 RS w zasadzie wypełniają wielkościowo możliwości na śródlądziu, dlatego nowy Maxus 34, choć jak pokazują renderingi może w całości zmieścić wewnątrz swojego poprzednika, to nie jest znacznie większy. Bez wątpienia jednak postawiono w tym przypadku na jeszcze większy komfort użytkowania i ergonomię wykorzystując każdy dodatkowy centymetr powierzchni.
Na deku
Stocznia przyzwyczaiła nas już do dbałości o detale, elegancję i stosowanie nowych ciekawych rozwiązań. Nie inaczej jest w tym przypadku. Znakomita komunikacja na pokładzie ma w naturalny sposób duży wpływ na bezpieczeństwo poruszania się na półpokładach. Wszystkie liny sprowadzone są do kokpitu w specjalnych tunelach usytuowanych wzdłuż pokładu począwszy od samego masztu. Również składanie masztu, które zazwyczaj wiąże się z koniecznością wypinania bomu, w przypadku Maxusa 34 jest całkowicie zbędne. Zastosowanie foka samo halsującego, to kolejne udogodnienie dla użytkowników tego jachtu. Należy jednak tutaj nadmienić, że stocznia realizuje również dowolne rozwiązania i konfiguracje na etapie ustaleń z klientem.
W nowoczesnych jachtach turystycznych nie zapomina się o amatorach kąpieli. W niezwykle prosty i wygodny sposób opuszcza się platformę rufową. To nie tylko wygoda przy schodzeniu do wody, ale też często duże ułatwienie w komunikacji z lądem. Platforma występuje w dwóch opcjach. Jako wspomniana już opuszczana pawęż lub jako stały element konstrukcji na rufie. Producent oferuje również wersję ekonomiczną jachtu – bez platformy. Bardzo nowoczesne linie kadłuba i miejscami płaski prawie pokład nadają jachtowi dynamicznej i eleganckiej sylwetki. Jak już pisałem stocznia dba o szczegóły. Ciekawym, bezpiecznym a jednocześnie estetycznym rozwiązaniem jest usytuowanie kotwicy na dziobie a ściślej mówiąc pod dziobem, w taki sposób, że na tzw. kaczym dziobie nic nam nie przeszkadza przy wychodzeniu. Fał i kontrafał od płetwy sterowej również schowany jest w specjalnym schowku, pomiędzy dwoma stanowiskami sterowymi. Skoro już o sterze. Jacht wyposażono w dwa koła sterowe, co przy tej wielkości a nawet na mniejszych jednostkach jest już dość powszechne. W kokpicie znajdują się też specjalne kieszonki na telefony, które pod osłoną szprycbudy można bezpiecznie naładować. Uchwyty na kubki są dodatkową ciekawostką. Na szczególną jednak uwagę zasługują okna, które doświetlają wnętrze dookoła nadbudówki. To niezwykle trudne do wykonania na jachtach tej długości. Takie rozwiązanie widzimy zazwyczaj w jednostkach co najmniej 40 stopowych. W przypadku Maxusa 34 udało się to doskonale.
Możliwe opcje
Do naszej dyspozycji mieliśmy Maxusa 34 w dwóch wersjach. W wersji mieczowej oraz szybrowej. Zarówno w jednym jak i drugim przypadku zastosowano hydrauliczny mechanizm podnoszenia miecza. Co niezwykle istotne, operacji tej można dokonać bezpośrednio z kokpitu. Sprowadzenie obsługi mechanizmu hydraulicznego do kolumny sterowej, to doskonały pomysł. Należy także zaznaczyć, że w przypadku jachtu z szybrem w pozycji opuszczonej chowa się on całkowicie się w skrzyni, co wyraźnie widać na prezentowanych zdjęciach. Na kanwie tego kadłuba powstała w tym roku nowa odsłona Maxusa. Zaprojektowany i dedykowany już wyłącznie na wody morskie Maxus 35, można było podziwiać w tegorocznej z kolei edycji targów Polboat 2022. Występuje w wersjach 2 i 3 kabinowej. Przedni żagiel Maxusa 34, to oczywiście standardowy fok samo halsujący o powierzchni 18 m2. Dodatkowym żaglem może być fok 110 %, 22 lub 23 m2. Grot ma powierzchnię 33 lub 34 m2. Możliwe jest także użycie genakera o powierzchni odpowiednio 60 lub 63 m2.
Pod pokładem
Pozornie, 20 centymetrów to nie wiele. Nic bardziej mylnego. Jacht szerszy o taki wymiar można zaprojektować w środku w sposób zdecydowanie bardziej ergonomiczny i zastosować rozwiązania, które bez tej powierzchni nie byłyby możliwe. Egzemplarz jednostki na którym żeglowaliśmy był w wersji 3 kabinowej z klasycznym rozkładem, jedna dziobowa i dwie kabiny na rufie. Możliwa jest także opcja 2 kabinowa. Aranżacja tych kabin nie jest już taka klasyczna. Wspomniana, większa szerokość Maxusa 34, pozwoliła na bardziej obszerne i komfortowe wnętrza. W armatorskiej, dziobowej kabinie mieści się nawet stolik, który może służyć wedle zapotrzebowania zarówno jako miejsce do pracy, ale również jako toaletka dla pani armator. Możliwości w tej kabinie jest z resztą więcej. Może być zabudowana w opcji z mniejszą szafką, wysoką szafą lub z wolną przestrzenią na lewej burcie w zależności od wyboru. Generalnie w mesie i kabinach jest wystarczająco dużo wszelkiego rodzaju półek, szafek i schowków. To zawsze cieszy.
GALERIA: WERSJA Z MIECZEM SZYBROWYM
W mesie dość tradycyjny układ. Po lewej stronie od zejściówki bardzo elegancki kambuz w kształcie litery L mieszczący dużą lodówkę i w pełni wyposażony. Na prawej burcie mamy kabinę z sanitarną z wyodrębnionym miejscem na prysznic. Na środku duży rozkładany stół. Jacht ma w kabinach (w tym również sanitarnej) pełną wysokość stania (1,99m) Całość w eleganckiej oprawie, ale do tego stocznia zdążyła nas już przyzwyczaić.
GALERIA: WERSJA Z MIECZEM OBROTOWYM
Na wodzie
Warunki wiatrowe na Mamrach nie były imponujące. Tylko chwilami wiatr osiągał 7-9 w. Miało to naturalnie wpływ na osiągane przez jacht prędkości, ale jak wieje, to wszystko będzie płynąć. Moim zdaniem, paradoksalnie słabsze warunki pokazują prawdziwe możliwości jednostki. I tutaj Maxus 34 nie zawiódł. Jacht prowadził się bardzo lekko i słuchał się sternika reagując na najmniejsze nawet ruchy. Płynna i bardzo stabilna żegluga na wiatr. Te obserwacje sugerują, że Maxus 34 sprawdzi się z całą pewnością także w bardziej wymagających warunkach. Zastosowany w testowanej jednostce silnik Yanmar 29 KM zdał egzamin bardzo dobrze. Pracując nawet na najwyższych obrotach, lekko powyżej 3000 nie zagłuszał siedzących w kokpicie i osiągał absolutnie wystarczającą prędkość blisko 14 km/h
Podsumowanie
Maxus 34, to obecnie flagowy jacht stoczni Northman. Długie i żmudne przygotowania do wdrożenia tego projektu zakończyły się niewątpliwym sukcesem i z pewnością dają producentowi wielką satysfakcję z osiągniętego efektu. To bodaj najbardziej dopracowany model z całego portfolio stoczni. Imponuje nie tylko optymalnymi rozwiązaniami technicznymi, ale wyjątkową dbałością o detale, jakością wykonania, nie odbiegającą od najlepszych standardów światowych. Przyszłym użytkownikom tej jednostki już gratulujemy wyboru. W kolejnej publikacji na naszych łamach przyjrzymy się bliżej modelowi Maxus 35 dedykowanemu już na wody morskie. Pamiętajmy jednak, że już szybrowa wersja Maxusa 34 z powodzeniem może żeglować nie tylko po wodach śródlądowych. Dzięki swojej konstrukcji miecza szybrowego zakończonego bulbem jest całkowicie bezpieczna i stabilna do żeglugi na szerszej wodzie.
Stocznia Northman
Pamiętam pierwsze marketingowe działania firmy, jeszcze podczas targów „Boatshow”
w Łodzi. A było to przynajmniej kilkanaście lat temu. Już od tamtych czasów stocznia Northman jest przykładem dynamicznego rozwoju i konsekwentnej, ciężkiej pracy w dążeniu do pozycji na rynku jaką obecnie zajmuje. Niewielkie, rodzinne przedsiębiorstwo stało się jedną z wiodących firm produkujących jachty żaglowe i motorowe w naszym kraju. Oprócz krajowych i europejskich akwenów, jachty tej stoczni pływają w odległych rejonach świata. Dość powiedzieć, że Maxusy przemierzają wody Ameryki Południowej, Afryki czy krajów Azjatyckich. Ciągły rozwój i inwestycje, doprowadziły m.in. do otwarcia w roku 2019 Centrum badawczo – rozwojowego, co pociągnęło za sobą znaczną rozbudowę infrastruktury stoczniowej zakładu. Powstała nowa duża hala produkcyjna w której zaadoptowano nowoczesne, pięcioosiowe centrum frezarskie CNC. Wyodrębniono w zakładzie również osobne piętro z przeznaczeniem do prac laboratoryjnych i prac naukowych. To tutaj powstają nowe pomysły i rozwiązania. Bez wątpienia do sukcesu stoczni, przyczyniła się współpraca ze świetnymi konstruktorami. Jacek Daszkiewicz, Krzysztof Smaga, tworzący obecnie studio projektowe D&S Yachts Design są projektantami choćby testowanego Maxusa 34. Stocznia ma na swoim koncie kilkanaście jednostek. Seria jachtów żaglowych zaczyna się od 22 stóp, przez 24, 26, 28, 33 a następnie 33.1RS i najnowsze Maxus 34 i Maxus 35. Nie mniejszym zainteresowaniem cieszą się jednostki motorowe. Należy wymienić tutaj jachty Nexus Revo 870 i Northman 1200.
Polski przemysł jachtowy od dawna ma się dobrze i znajduje się w absolutnej światowej czołówce. Polscy żeglarze i motorowodniacy mogą być dumni z osiągnieć naszego przemysłu. Do sukcesu tego segmentu, przyczynia się bez wątpienia również stocznia jachtowa Northman.