Jakże chciałby człowiek w tych niestałych i niespokojnych czasach znaleźć coś stałego. Coś, co jest niezmienne. A cóż w meteorologii czy w pogodzie na świecie może być bardziej stałego niż pasaty? Co to takiego? W dużym skrócie można je opisać tak: nad równikiem powietrze jest ogrzewane, a ciepłe powietrze unosi się do góry. Nie może powstać pustka, więc z północy i z południa napływa uzupełnienie. Do tego dochodzi ruch obrotowy Ziemi i system pasatów jest gotowy.
Na półkuli północnej wieje z północnego wschodu. Z północy to ta część uzupełniająca niskie ciśnienie nad równikiem, a skręt na wschód wynika z ruchu obrotowego naszej błękitnej planety. Podobnie wygląda to na półkuli południowej. Taki piękny i prosty system pasatowy wiałby sobie dookoła świata, gdyby nie kontynenty. Ledwo się taki wiatr rozpędzi, a tu już trzeba hamować, bo przeszkadza ląd. Ląd, jak powszechnie wiadomo, jest o wiele bardziej szorstki od oceanu i dlatego powietrze ma większe trudności w poruszaniu się nad nim.
Co takiego ma zrobić masa powietrza natrafiając na ląd? Skręca. Na przykład napotykając na Amerykę skręca na północ, potem jeszcze dalej w prawo i wspiera system wiatrów zachodnich gnających serie niżów w kierunku Europy. Tworzy się wyżowy wir na północnym Atlantyku zwany Wyżem Azorskim. Na południu jego odpowiednikiem jest Wyż Świętej Heleny. Nazwa nie wynika z pobożności meteorologów, a z nazwy brytyjskiej wyspy na Południowym Atlantyku, od której wziął swoje imię. To jest oczywiście spory skrót i uproszczenie, gdyż dokładny fizyczny opis tego zjawiska jest bardziej skomplikowany, ale powyższe wyjaśnienie jest dla celów poglądowych zupełnie wystarczające.
Sprawdźmy teraz, jak ma się sprawa ze stałością tego systemu. Każdego roku, począwszy od 1986, pod koniec listopada z Wysp Kanaryjskich startuje Atlantic Rallye for Cruisers (ARC). Flotylla około 200 jachtów żegluje przez Atlantyk w kierunku Karaibów. Jednym z plusów takiej imprezy jest stały monitoring pozycji uczestników. Od 2010 roku obsługujący ten system Yellow Brick udostępnia pozycje wszystkich jachtów w sieci. Dzięki temu można prześledzić jak w poszczególnych latach płynęły jachty, a ich trasa zależna jest przecież od aktualnego przebiegu pasatów.
Patrząc na ślady jachtów na oceanie od 2010 do 2019 roku okazuje się, że pasat aż tak stały jak byśmy sobie to wyobrażali nie jest. Rok 2010. Zaraz po starcie flauta. Flauta tak frustrująca, że niektóre jachty wręcz się wycofały. Pasatu ani śladu. Pamiętam, że znajomy, nieuczestniczący w tej imprezie, ale płynący tego roku z Wysp Zielonego Przylądka na Karaiby, pytał gdzie jest ten pasat? Dla znalezienia go musiał zejść poniżej 10 stopnia szerokości północnej. To bardzo daleko na południe. Wyspy Zielonego Przylądka leżą na 15° N i zwykle najdalej na ich szerokości jest pasat, który często zaczyna się już na szerokości Wysp Kanaryjskich.
W 2011 roku system wraca do normalności i widać, że większość jachtów wybiera klasyczną trasę, czyli z Wysp Kanaryjskich na południe i nieco przed Wyspami Zielonego Przylądka skręt na zachód w kierunku Karaibów. To jak zalecenie cruiserów – płyniemy na południe aż masło zacznie nam się topić w zęzie i skręcamy na zachód, by po jakimś czasie dopłynąć do Karaibów. Faktycznie na GRIBach widać, że pasat zaczyna się nieco na północ od Wysp Zielonego Przylądka.
Rok później, w 2012, jest jeszcze lepiej, bo wszyscy płyną bezpośrednio z Karaibów do celu. Pasat zaczyna się na szerokości Wysp Kanaryjskich. Dość klasyczny układ trwa do roku 2015. Wyż Azorski jest w okolicy Azorów i świat jest w porządku. W 2016 roku wszystko się zmienia. Centrum Wyżu Azorskiego wyparte zostało niemal do szerokości Wysp Kanaryjskich. W dodatku na pasatowej trasie uplasował się niż, który wszyscy usiłowali ominąć, bądź to płynąc na północ od niego, bądź poszukując pasatu daleko na południu.
W 2017 roku sytuacja była jeszcze bardziej dramatyczna. Niż zablokował wyjście z Wysp Kanaryjskich. Patrząc na ślady na mapie część jachtów usiłowała opłynąć go od północy, wykorzystując spodziewane korzystne wiatry, ale realiści poszli daleko, daleko na południe znajdując pasat niemal na szerokości docelowej Saint Lucii. Kolejne dwa lata to powrót do „normalności”, tylko co tak naprawdę jest normalne?
Na obrazkach pokazałem trasy jachtów uczestniczących w ARC, które można zobaczyć na stronach worldcruising.com albo na stronach prowadzącego monitoring pozycji YellowBrick. Drugie tablaeu to analiza sytuacji meteorologicznej z końca listopada każdego z 10 lat pomiędzy 2010 i 2019. Koniec listopada wybrałem do ilustracji ponieważ właśnie wtedy startujące jachty wybierają trasę przelotu przez Atlantyk. Źródłem były mapy analizy NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration). Ponieważ na lata 2011 i 2012 nie było odpowiednich danych, wykorzystałem GRIBy z wynikami modelu GFS.
PS: Nawiązując do poprzednich MeteoZwierzeń, NOAA zrobiła 6 sierpnia poprawkę do prognozy bieżącego sezonu huraganowego na Atlantyku. Liczbę przewidywanych sztormów – czyli znaczących niżów, zwiększono z 13-19 do 19-25, a liczbę huraganów z 6-10 do 7-11. Tylko liczba tych najbardziej niszczących huraganów pozostała na poziomie 3 do 6. Do końca sierpnia mieliśmy już 12 nazwanych niżów / huraganów i zakończyła go „Laura”, a druga połowa sezonu zwykle bywa bardziej intensywna.