W czwartek 19 sierpnia 2021 roku skończyła się cała epoka polskiej szanty i polskiej piosenki żeglarskiej. Jeden z jej największych propagatorów i najaktywniejszych twórców, Jerzy Porębski, przeniósł się na niebieską reję, do największej kapeli szantowej.
Tekst i zdjęcia Marek Zwierz
Urodzony w 1939. Studiował biologię na Uniwersytecie Jagiellońskim.To w czasie studiów w Krakowie spotkał się z czołowymi polskimi jazzmanami, mieszkał z Adamem Makowiczem, genialnym pianistą jazzowym, i od tego czasu trwała jego miłość do jazzu, której chyba kulminacyjnym punktem był rejs statkiem po Missisipi. Na statku grał zespół dixielandowy i Jurek dołączył do niego ze swoją trąbką. Po tym wydarzeniu stwierdził, że jest muzykiem spełnionym.
W roku 1965 rozpoczął pracę w Morskim Instytucie Rybackim w Świnoujściu. W pracy zawodowej realizował swoją pasję naukową i zdobył stopień doktora oceanografii biologicznej. Pływał na statkach badawczych i na „rybakach”. Z obserwacji tego środowiska i własnych doświadczeń powstało wiele jego piosenek i cały program „Z rybakami w Świat”. Nikt z taką pasją nie umiał opowiadać na przykład o życiu śledzi.
Od 1982 roku datuje się historia „Starych Dzwonów”, filaru polskiej sceny szantowej, której założycielami oprócz Porębskiego byli Marek Szurawski, Ryszard Muzaj i Janusz Sikorski. Wielokrotnie nagradzany zespół koncertował nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, także w kolebce szant i szantymenów.
Jerzy Porębski jest autorem setki piosenek żeglarskich, takich jak „Cztery piwka na stół”, „Rybacy”, „Portowa tawerna”, a przede wszystkim szanta szant – „Gdzie ta keja”. Piosenka śpiewana po polsku, po angielsku, grana na gitarze, na trąbce, a nawet z „Old Metropolitan Band”.
Śmierć Jurka Porębskiego to koniec epoki w polskim ruchu szantowym. Nie usłyszymy go już ze „Starymi Dzwonami”, nie zaśpiewa szanty szant.
Żegnaj Jurku….