Reklama

Autor 03:33 Żeglarstwo

Żeglowanie nocą na jeziorze: czy można pływać po zmroku na Mazurach?

żeglowanie nocą

Jeśli czujesz się na siłach, jeśli jest odpowiednia pogoda, jeśli twój jacht ma oświetlenie nawigacyjne wymagane przez prawo, to czemu nie – spróbuj! Można jeszcze zadać drugie pytanie: po co żeglować nocą na jeziorze? Na morzu nie mamy wyjścia. Nie da się zacumować czy stanąć na kotwicy na środku oceanu czy choćby Bałtyku, trzeba płynąć. Co innego śródlądzie. Mazurskie (i nie tylko) wieczory, a też nierzadko noce, kojarzą się z ogniskiem i z gitarą oraz miło spędzanym czasem w miłym towarzystwie. Więc po co tłuc się nocą po jeziorze, skoro można przyjemnie spędzić czas na brzegu?

Tekst Mariusz Główka
zdjęcia Mariusz Główka i adobe stock

PRZECZYTAJ TAKŻE Manewry w porcie: jak wykorzystać wiatr, żeby manewr był skuteczny i bezpieczny?

Żeglowanie nocą na jeziorze? Tylko po co?!

Powodów może być kilka. Zdarza się, że zabraknie dnia, a chciałoby się dopłynąć do celu, bo właśnie tam czeka gitara i ognisko. Można też nie chcieć zostawać w piątkowy wieczór w hałaśliwym porcie, mając w perspektywie tylko dwa dni weekendu, a za sobą ciężki, pracowity tydzień. Więc uciekamy gdziekolwiek, aby z dala od portu. A czasem zwyczajnie chce się popływać pod gwiazdami, inaczej niż w dzień.

Lubię pływać po zmroku i myślę, że warto spróbować takiego żeglowania, choć trzeba pamiętać o pewnych ograniczeniach. Jeśli zdecydujemy się wyjść nocą na wodę, to tylko przy dobrej, stabilnej pogodzie. Żeglowanie w trudnych warunkach pogodowych bywa niebezpieczne w dzień, a w nocy będzie tylko gorzej. Jeśli pogoda jest niepewna, krążą burze, mocno bądź szkwaliście wieje, czy też jest duże zafalowanie, lepiej będzie jeśli zostaniemy na cumach. Na śródlądziu nie ma takiej sytuacji (poza ratowaniem czyjegoś życia), że musimy nocą płynąć. Żeglujemy, bo chcemy, bo to ma być kolejne przyjemne żeglarskie doświadczenie. O tym warto pamiętać. Trzeba też pamiętać o tym, że płyniemy na własne ryzyko, odpowiadając za jacht i załogę.

Żeglowanie nocą – jak się przygotować?

Warunkiem niezbędnym do wyjścia nocą na wodę jest posiadanie odpowiedniego oświetlenia nawigacyjnego. Zapalamy je zawsze po zmroku. Na jachtach żaglowych w drodze o długości nieprzekraczającej 7 m wystarczy jedno dookólne białe światło. Większe jednostki płynące na żaglach powinny być wyposażone w światła sektorowe, zielone na prawej burcie, czerwone na lewej i białe światło widziane od strony rufy. Jeśli jacht o długości powyżej 7 m płynie na silniku, to oprócz wspomnianych świateł nawigacyjnych powinien jeszcze zapalić białe światło sektorowe, widoczne z burt i dziobu. Takie światło silnikowe powinno być umieszczone przynajmniej 1 m powyżej świateł nawigacyjnych. Gdy płyniemy tylko pod żaglami, dość często stosuje się jedną lampę biało-zielono-czerwoną, zainstalowaną na topie masztu. Jacht stojący w nocy na kotwicy powinien mieć zapalone białe światło dookólne, niezależnie od wielkości jednostki.

Pierwsze nocne pływanie zaplanujmy na akwenie, który już znamy z żeglugi za dnia. Będzie nam łatwiej rozpoznać gdzie jesteśmy i gdzie powinniśmy płynąć. Dużym ułatwieniem w nocnej nawigacji jest GPS. Najlepiej, gdybyśmy mieli GPS z wgraną mapą akwenu, ale też bardzo pomocny będzie zwykły GPS samochodowy czy w telefonie komórkowym, nawet z podstawową mapą drogową i włączoną opcją wyświetlania współrzędnych geograficznych. Współrzędne możemy co jakiś czas przenosić na mapę papierową i w ten sposób w miarę dokładnie wyznaczać swoją pozycję. Warto co jakiś czas upewniać się czy znajdujemy się we właściwym miejscu. Natomiast w przypadku, gdy mamy jakiekolwiek wątpliwości co do swego położenia, określamy pozycję natychmiast. Na większych zbiornikach wodnych może przydać się busola.

Żeglowanie nocą na Mazurach
GPS na pewno się przyda!

Przed wyruszeniem na wodę, zwłaszcza na mniej znanym akwenie, warto najpierw postudiować mapę, a na niej znaleźć punkty charakterystyczne takie jak cyple, wyspy czy zatoki, które później będziemy starali się lokalizować po drodze. Można pokusić się o przygotowanie prostego pilotażu – krótkiego spisu miejsc i punktów charakterystycznych, na które będziemy po drodze nawigować. Studiując mapę zawsze warto sprawdzić, czy na naszej trasie znajdują się miejsca niebezpieczne, bądź wymagające uwagi. Zawczasu odnajdujemy płycizny, podwodne kamienie, a także mosty i linie energetyczne przebiegające nad wodą. Warto też zaplanować miejsca schronienia, gdzie będziemy mogli zacumować lub choćby stanąć na kotwicy na wypadek zmiany pogody, bądź wtedy, gdy będziemy już zbyt zmęczeni nocną żeglugą.

Żeglowanie nocą – co zabrać ze sobą?

Zanim oddamy cumy uzupełnijmy paliwo, zwłaszcza w zbiorniku zabudowanym w silniku. Tego typu zbiorniki mają niewielką pojemność, 1-2 l, więc przed nocnym rejsem obowiązkowo tankujemy go do pełna. Jeśli mamy zbiornik o większej pojemności, poza silnikiem, to przed ruszeniem sprawdźmy poziom paliwa. Dobrze żeby było go nie mniej niż 4-5 l.

Po zatankowaniu uruchamiamy silnik. Pozwólmy mu popracować kilka minut. Dzięki temu łatwiej odpali w sytuacji awaryjnej, gdy trzeba będzie się nim wspomóc.

Przed wyruszeniem na wodę, nie tylko w nocy, dobrze mieć przygotowany telefon komórkowy w opakowaniu wodoodpornym (aquapacku), z uprzednio wprowadzonymi do pamięci numerami telefonów służb ratunkowych. Lepiej gdyby nigdy się nie przydał, ale w razie zagrożenia może nie być czasu i możliwości, aby go szukać w ciemnościach we wnętrzu łódki. Na jachcie na pewno przyda się szperacz, czyli lampa o dużym zasięgu. Będziemy mogli nim oświetlić brzeg przy wyborze miejsca do zacumowania czy jezioro, w poszukiwaniu boi szlakowych. Gdyby w trakcie żeglugi trzeba było wykonać jakieś prace na pokładzie, z pewnością przyda się latarka czołówka założona na głowę. Wtedy mamy obie ręce wolne. Można też na ten czas oświetlić pokład światłem podsalingowym.

O ile nie zrobiliśmy tego wcześniej, to przed nocnym ruszeniem na wodę przydzielamy kamizelkę każdej osobie na jachcie. Każdy powinien dopasować kamizelkę do swych gabarytów i mieć ją gotową do włożenia. Osoby znajdujące się w kokpicie powinny mieć kamizelki na sobie. W ciemności każdy manewr jest trudniejszy, zatem również podjęcie z wody kandydata na topielca będzie dłużej trwało. Kamizelka bardzo się przyda, pomoże spokojniej czekać na pomoc. Kamizelki mają naszyte taśmy odblaskowe. To ułatwia odnaleźć w ciemnościach osobę w wodzie.

Nieś mniej żagla niż w dzień!

Na śródlądziu nie pływamy przez całą noc jak na morzu. Zazwyczaj nasze żeglowanie nocą to pojedyncze godziny po zapadnięciu zmroku. Dlatego nie ma sensu wyznaczania wacht pokładowych. Jednak warto przestrzegać zasady, że w kokpicie powinny być przynajmniej dwie osoby. W razie nieszczęścia, gdyby jedna z nich znalazła się za burtą, druga osoba może natychmiast zaalarmować resztę załogi.

Jestem zdania, że o ile mocniej wieje, to nocą lepiej nieść mniej żagla niż w podobnych warunkach wiatrowych w dzień. Wtedy warto jeszcze przy brzegu postawić zarefowane żagle, bo na wodzie, po ciemku, na pewno będzie trudniej się zarefować. Natomiast gdy już żeglujemy, a wiatr tężeje bądź są inne oznaki pogarszania się pogody, lepiej zrzucić żagle, uruchomić silnik i zejść do brzegu.

Żeglowanie nocą na Mazurach

W zasadzie nocą lepiej nie wychodzić z kokpitu na pokład. Z pokładu zawsze łatwiej wpaść do wody, nawet jeśli na jachcie są relingi. Na morzu na jachtach rozpina się lajfliny wzdłuż burt, w które należy się wpiąć przed pójściem na dziób, czy wyjściem na pokład. Na jachcie śródlądowym nie ma problemu z rozpięciem lajflin, choć nigdy nie spotkałem szelek na wyposażeniu takiej jednostki. Na szczęście coraz częściej używa się kamizelek pneumatycznych mających ucho do wpięcia wąsa, którym można się przypiąć do lajfliny czy innego elementu na stałe zamocowanego do kadłuba jachtu. Mając taką kamizelkę warto zaopatrzyć się również w wąs do przypinania się na jachcie.

Nie należy przypinać się do want czy sztagów. Jeżeli szkwał mocno pochyli jacht, może okazać się, że nasz wąs pojechał po stalówce aż pod saling i znajdujemy się daleko za burtą. Tym samym uniemożliwimy samodzielne wstanie jachtu z głębokiego przechyłu.

W trakcie żeglowania nocą gasimy światło w kabinie i zmniejszamy jaskrawość ekranu GPS-a. Dzięki temu nasze oczy będę lepiej zaadoptowane do ciemności i będziemy mogli więcej dostrzec.

Żeglowanie nocą: oznakowanie nawigacyjne

Na większości akwenów śródlądowych w naszym kraju nie ma nocnego oznakowania nawigacyjnego w postaci świateł. Z pewnością nie znajdziemy ich na Mazurach, jednakże boje szlakowe są oklejone pasami folii odblaskowej, więc jeśli mamy dostatecznie mocny szperacz, będziemy w stanie zlokalizować je również w ciemnościach. Posługując się szperaczem dostatecznie wcześnie też dostrzeżemy trzciny. Nieco gorzej jest z sieciami rybackimi, ale je też da się wypatrzeć. Na szczęście jacht żaglowy nie rozwija takich prędkości, żeby trzeba było decyzje podejmować w ciągu sekundy i zazwyczaj mamy czas na odpowiedni manewr. A nawet jeśli wjedziemy w trzciny czy podejdziemy zbyt blisko brzegu, to najczęściej nic się nie stanie. Jacht usiądzie na mieczu i nie będzie trudno wydostać się z opresji.

Żeglowanie nocą na Mazurach

Jak wspomniałem na wstępnie, dość łatwo żegluje się nocą, jeśli mamy na wyposażeniu GPS z wgraną mapą akwenu. Jednakże należy pamiętać, że o ile samo urządzenie bardzo dokładnie określa naszą pozycję, nawet z dokładnością do pojedynczych metrów, to mapy elektroniczne, którymi się posługujemy, mogą mieć dokładność dużo gorszą. Zawsze trzeba obserwować wodę. Niejednokrotnie według mapy elektronicznej płynąłem po lądzie, choć nadal za burtami miałem wodę lub cumowałem na brzegu, mimo iż stałem na końcu daleko wysuniętej w jezioro kei. Dlatego nie można bezkrytycznie wierzyć w to, co pokazuje mapa wgrana do GPS-a. Zwłaszcza, że na mapie możemy nie zobaczyć pasa trzcin wychodzących na kilkadziesiąt metrów w jezioro, a już z pewnością GPS nie pokaże sieci rybackich.

Cumowanie po zmroku

Gdy już dotrzemy do portu przeznaczenia nie powinniśmy mieć problemów z zacumowaniem. Niemal w każdym porcie działa oświetlenie. Natomiast jeśli płynęliśmy do znajomych, którzy stoją gdzieś na dziko, wystarczy wykonać jeden telefon, a wtedy na pewno ktoś zapali latarkę i możemy płynąć w kierunku światła.

Gorzej może być wówczas, gdy chcemy zacumować w nieznanym miejscu. Jeśli nie mamy pewności, czy potrafimy właściwie je zlokalizować, lepiej stanąć na kotwicy kilkadziesiąt metrów od brzegu i poczekać do świtu. Gdy zrobi się widno wszystko będzie łatwiejsze, a o cudownych wrażeniach, jakie daje żeglowanie nocą i sama noc spędzona na kotwicy pod rozgwieżdżonym niebem będziemy mogli opowiadać w każdej mazurskiej tawernie. Pamiętajmy tylko o zapaleniu białego światła kotwicznego.

(Visited 10 096 times, 1 visits today)
Tagi: , , , Last modified: 2 czerwca, 2021

Partnerzy serwisu

Zamknij