Autor 02:25 Testy i prezentacje

Test jachtu Grand Soleil 48: Nie tylko wygląd się liczy

To chyba pierwszy egzemplarz jachtu Grand Soleil, który trafił do Polski. Włoska stocznia od wielu już lat produkuje szybkie konstrukcje morskie, które przyciągają specyficzny typ armatorów – wykorzystujących regatowe cechy swoich jachtów do rywalizacji, ale użytkujących je także rekreacyjnie. W Polsce takie performance-cruisery mają swoich nielicznych amatorów, jednak wciąż daleko nam do państw basenu Morza Śródziemnego, gdzie jachty tego typu cieszą się ogromną popularnością wśród żeglarzy.

Tekst Dominik Życki
zdjęcia mat. firmowe

Tym bardziej więc cieszy, że pojawił się u nas taki rasowy „ścigant”, wyglądający z zewnątrz jak maszyna regatowa, zaś wewnątrz zabudowany w wersji całkowicie spersonalizowanej pod armatora przez firmę Yachts&Yachting, przedstawiciela jachtów Grand Soleil w kraju. Późną jesienią mogliśmy wreszcie, po kilku miesiącach „przymiarek” odwlekanych ze względu na pandemię, przetestować go na Zatoce Gdańskiej u wybrzeży Gdyni.

Projekt i konstrukcja

Jednostkę zaprojektował Marco Lostuzzi wraz ze swoim zespołem. Z desek kreślarskich tego biura wyszły już dziesiątki regatowych cruiserów, więc i w tym właściwie wszystkie rozwiązania pokładowe i takielunkowe zostały bardzo dokładnie przemyślane. Jeśli zaś chodzi o strukturę, to w tym konkretnym egzemplarzu zastosowano dość niezwykłe jak na jednostkę regatową, rozwiązanie. Kadłub wykonano z laminatów epoksydowo szklanych, jednak jego masa tylko nieznacznie przekroczyła masę konstrukcji ze znacznie droższych włókien węglowych. Wszystko za sprawą ultralekkiej, autorskiej zabudowy wnętrza opartej na przekładce piankowej. Oszczędność względem standardowej wersji z kadłubem szklanym wyniosła prawie 1200 kg. Yachts&Yachting, wykonuje znaczącą część tej zabudowy, na podstawie projektu stworzonego z armatorem.

Kształty GS48 są właściwie bezkompromisowe. Płaski i szeroki kadłub, pękata część dziobowa, pionowa stewa dziobowa i smukły bukszpryt z mocowaniem do rolowanych żagli przednich nadają jednostce cech ewidentnie regatowych, tak jak i samo malowanie – czarny kolor wielu elementów pokładowych ewidentnie ma przywodzić na myśl najszybsze, wykonane z włókien węglowych jachty z regat oceanicznych. Nawet nadbudówka z podłużnym, smukłym świetlikiem wystaje ponad pokład właściwie tylko tyle, ile powinna i ani centymetr więcej. Do tego czarny maszt i czarne żagle dopełniają całości obrazu, choć trzeba tu zaznaczyć, że armator może wybrać inne kolory kadłuba, masztu czy bomu, może też kupić tę jednostkę z masztem aluminiowym, a nawet może ona wyglądać całkowicie niepozornie, jak zwykły „turysta”.

W części podwodnej zastosowano kil z bulbem w kształcie cygara (odwrócone T) zapewniający wysoki moment prostujący w przechyle jak również minimalny opór hydrodynamiczny, oraz bardzo długą i smukłą płetwę sterową.

Po przyjrzeniu się można dość szybko zauważyć też kilka elementów typowo turystycznych, z których najbardziej rzucające się w oczy są odchylana platforma na rufie będąca garażem na malutkiego riba, tudzież torby lub osprzęt, a także owiewka i bimini zapewniające praktycznie pełne osłonięcie kokpitu przed wiatrem.

Na deku

Rozwiązania osprzętu na pokładzie w dużej mierze pochodzą z jednostek regatowych. Większość bloczków zawieszono na stropach z dyneemy i generalnie większość regulacji jest “miękka”, czyli z mocowaniem za pomocą lin – lekkich, wytrzymałych i dających zawsze właściwy kąt pracy osprzętu. Na jachcie zastosowano także podpokładowy roler genuy (i innych żagli przednich), dzięki któremu sztaksle rozwijane są tuż nad pokładem, co znacząco zwiększa ich sprawność. Może mniej efektowne, ale nie mniej przydatne są dodatkowe rolki przy kabestanach, służące do odwracania biegu lin – proste, ale niezbędne rozwiązanie.

Te regatowe akcenty rzuciły się w oczy w pierwszej kolejności, dlatego dopiero spacer po pokładzie jachtu pozwolił nam zdać sobie sprawę, że wszystko jest tu uporządkowane i całkiem eleganckie. Do tak wyczynowych rozwiązań znakomicie pasują czarne kosze i stójki relingów, tradycyjnie wykonanych ze stopów anodowanego na czarno aluminium, mocowane solidnie śrubami w pokładzie. Wykonane z podobnej stali czarne knagi cumownicze (rożkowe), elegancko chowają się na płasko, gdy nie ma na nich liny. Tu jednak warto zauważyć, że liny relingów wykonano z leciutkiej dyneemy. Co tylko można, zostało na płask wpuszczone w pokład, np. luki pokładowe, czy szyny foka samozwrotnego oraz szyny wózków genuy. Dodatkowo przedni pokład, półpokłady i kokpit wyłożone zostały naturalnym teakiem, co dla purystów na pewno jest ustępstwem od pełnej specyfikacji regatowej, niemniej akurat w tym wypadku zwiększenie masy przyniosło znakomity efekt estetyczny. Z kolei kokpit z szerokim wózkiem grota wpuszczonym w podłogę, regatowym układem 3 par kabestanów, dwoma kołami sterowymi rozstawionymi prawie przy samych burtach i wyjmowanym stolikiem wykonanym tak jak i koła z włókien węglowych, ma całkowicie służyć załodze do obsługi jachtu w trakcie wyścigów. Pomimo regatowego charakteru tej części jachtu, po zawodach armator może tu bardzo komfortowo spędzać czas z najbliższymi, korzystając z oświetlenia LED pod długim, węglowym bomem, z miękkich i dopasowanych materacy, czy też po zakryciu kokpitu owiewką i bimini. Opcjonalnie dostępne jest bowiem ogrzewanie kokpitu, a owiewkę można po złożeniu umieścić w specjalnym zagłębieniu w nadbudówce.

Schowki i bakisty są pojemne, a ich podnoszone siłownikami klapy precyzyjnie dopasowano. Ponadto, wydzielono w nich dedykowane wnęki np. na butlę z gazem, windę kotwiczną, itp. Liny poprowadzono od masztu do kokpitu w tunelach, dzięki czemu na czystym i gładkim pokładzie można było nakleić ogromne panele fotowoltaiczne, ale takie, po których załoga może bezpiecznie chodzić czy nawet np. się opalać. Dla mnie osobiście zaś symbolem tego, że mamy do czynienia z jachtem z wyższej półki jest chowana pionowo w podłodze solidna sztorcklapa o teakowej ramie – rzadko spotykana na jednostkach tej wielkości.

Napęd

Grot i fok wykonane zostały w opatentowanej przez North Sails technologii 3Di. Główny żagiel o trapezowym obrysie wyglądał na dość płaski, jakby stworzony do silnych warunków, więc w slabowiatrowum teście nie spodziewaliśmy się jakiś szczególnie wyśrubowanych osiągów, pomimo wysokiej smukłości obydwu żagli. Inne żagle przednie wykonano z innych nowoczesnych i lekkich materiałów, a warto tu zaznaczyć, że na GS48 można postawić dwa, a nawet trzy takie „szmaty” w tym samym czasie – foka, sztaksla i Code 0 (lub genaker). Stało się to możliwe dzięki dodatkowemu okuciu w pokładzie, do którego można zamocować roler najmniejszego z tych żagli. W pewnym sensie stanowi on coś w rodzaju baby-sztagu.

Takielunek testowanego GS48 tworzyły także: wysoki maszt i długi bom, wykonane z włókien węglowych, aluminiowe salingach zamocowane na 2 piętrach, wanty z PBO oraz sztag ze stalowego pręta. Spory kąt długich salingów zapewnia sztywność takielunku, który nie ma baksztagów, więc do trymowania masztu – wyginania go w tył – korzysta się także z hydraulicznie napinanego achtersztagu.

Naciąg want wprowadza się w tej konstrukcji za pomocą siłownika hydraulicznego podnoszącego maszt, uruchamianego w salonie, przy kanapach. Jeśli więc ktoś przestraszy się takich typowo regatowych rozwiązań, może zawsze nabyć ten jacht z tradycyjnym masztem aluminiowym, montowanym na stałe piętą na dnie.

Hydraulicznie obsługiwane są także szkentla (outhaul) i obciągacz bomu. Centrum kontroli urządzeń napędzanych hydraulicznie znajduje się przy prawym siedzisku sternika, tam, gdzie panel kontrolny silnika. Ciśnienie oleju w instalacji zwiększa się za pomocą ręcznej pompki.

Przy flaucie i podczas manewrów portowych Grand Soleila napędza silnik Volvo Penta D2 75 KM przenoszący obroty na trzyłopatową, składaną śrubę za pomocą przekładni Saildrive. Silnik został zablokowany elektronicznie na 2700 obr./min.

W środku

Nie ma potrzeby opisywać detalicznie wnętrza, ponieważ zostało ono stworzone pod indywidualne potrzeby armatora. Zabudowa wykonana została z lekkiej, oklejonej fornirem pianki, w typowo włoskiej stylistyce – lekkiej i bardzo przyjemnej dla oka. Kolorystykę dobrał armator i to jest przywilej osób kupujących Grand Soleil – mogą sobie wybrać niemal dowolne, istniejące kolory mebli, obić, podsufitki itd.

W tym jachcie największe wrażenie robi to, że po regatowym żeglowaniu wchodzi się do wnętrza, które niemal niczym się nie różni od tego na jednostkach typowo turystycznych, z założenia przeznaczonych do wygodnego spędzania czasu na jachcie. Środek GS, podzielony na 3 kabiny, 2 toalety i bardzo duży salon, zapewnia pełen komfort 6-8 osobom. Kilka rozwiązań widziałem po raz pierwszy, jak choćby wysuwaną z podłogi zmywarkę, zaawansowany system oświetlenia, czy jeszcze bardziej wyszukany system głosowego sterowania urządzeniami jachtowymi. Wiadomo, nie można tego jachtu zabudowywać bez ograniczeń, ale wiele rozsądnych pomysłów może zostać zrealizowanych.

Wrażenia z pływania

Regatowa specyfikacja testowanego GS48 może wzbudzać wielki entuzjazm, jednak warto wziąć pod uwagę, że to naprawdę jest maszyna regatowa, wymagająca wprawnej obsługi osób o pewnym doświadczeniu. Minimum 2-3 osoby są niezbędne, żeby wykorzystać drzemiący w GS48 potencjał, szczególnie gdy w górę idą wielkie żagle przednie. Nawet przygotowanie jachtu do wypłynięcia to spore wyzwanie, chociażby w kwestii zwinięcia pokrowca na lazy jacka, składowania setek metrów lin, złożenia zaawansowanego bimini i owiewki czy sklarowania żagli To tylko część wymaganych działań przed i po każdym pływaniu. Jednak po wypłynięciu z portu, w którym też niełatwo manewrować przy małej prędkości (ster strumieniowy wydaje się niezbędny!), zaczyna się odczuwać sens tworzenia takich performance-cruiserów. Grand Soleil – kiedy już się go rozpędzi – perfekcyjnie słucha się steru, reaguje na każde jego wychylenie, a także, jak każda regatówka, natychmiast przyspiesza w szkwale.

W trakcie testu tych szkwałów nie było za wiele, ale w drugiej części testu pojawiło się 9-11 w wiatru, co umożliwiło nam uzyskanie podobnej prędkości jachtu w żegludze z genakerem. Wynik nie jest zły, ale… przed testem jacht stał w porcie ponad pół roku bez pływania i czyszczenia dna. Od spodu mieliśmy brodę, która drastycznie zwiększyła siłę tarcia – nawet potężne żagle GS nie były w stanie z nią sobie poradzić. Trzymając koło sterowe, łatwo było odczuć, że jacht wyrywa się do szybszej żeglugi, ale nie może jej osiągnąć. Nie ma wątpliwości, że z wyczyszczonym dnem Grand Soleil popłynie nawet o 2-3 w szybciej w tych warunkach, co sprawi ogromną frajdę załodze.

Jak wspomniałem, obsługa GS48 wymaga kilku sprawnych osób do obsługi. Teoretycznie prace pokładowe nie są trudne, ale ustawienie masztu i trymowanie żagli to dłuższy proces wymagający wprawy tak jak w żaglówkach regatowych, gdzie niewielkie zmiany ustawień mocno wpływają na szybkość łodzi.

Obrośnięte dno oraz obrośniętą i nierozłożoną całkowicie śrubę odczuwało się również podczas pływania na silniku, kiedy to pojawiały się pewne dodatkowe wibracje i hałas. Także uzyskiwane prędkości powinny być nieco wyższe.

Podsumowanie

Z zewnątrz piękna maszyna regatowa, w środku przytulny dom – tak najprościej można scharakteryzować Grand Soleila. Dla żeglarzy o regatowych doświadczeniach może to być jacht marzeń, zaś dla początkujących regatowców – dość trudny do ujarzmienia koń wyścigowy, który po okiełznaniu stanie się przyjacielem. Oby jak najwięcej takich jachtów pojawiało się w Polsce!

Dane techniczne jachtu GS 48 Performance
długość całkowita           15,85 m
długość kadłuba               14,90 m
szerokość            4,50 m
zanurzenie          2,80 m (2,60 m opcj.)
masa     11 500 kg
silnik (opcje)       50 KM / 75 KM / 80 KM
zbiornik paliwa  220 l
zbiornik wody    360 l
powierzchnia żagli podstawowych na wiatr         127,35 m2
liczba koi             6/9
CE kategoria      A (Ocean)

Test przeprowadzili Piotr Dalecki i Dominik Życki. Do pomiarów wykorzystano Velocitek oraz aplikację do pomiaru natężenia dźwięku.

Ekipę testową ubrała firma Slam.

(Visited 549 times, 1 visits today)
Tagi: , Last modified: 7 stycznia, 2022

Partnerzy serwisu

Zamknij